środa, 30 października 2013

W7 Eyelust Mascara - recenzja


Początkowa przygoda z tuszem do rzęs W7 Eyelust Mascara nie należała do przyjemnych - miał wszystkie cechy, których nie lubię. Poszedł w odstawkę. Jakiś czas temu wróciłam do niego ponownie, ponieważ planowałam opisać go na blogu. I raczej nie miała to być pozytywna opinia. Gdy nałożyłam go na rzęsy po tej dłuższej chwili, zrobiłam wielkie WOW.

 


Ale od początku.

Opakowanie tuszu jest normalne, bez udziwnień, podobne do grubych opakowań tuszy Astora czy Maybelline. w kolorze pomarańczowym, nadrukowane napisy się nie zdrapują, więc można powiedzieć, że wykonanie jest solidne.
 

Szczoteczka to jedna z tych cech, które nie przypadły mi do gustu. Jest ona wielka i gruba. A ja mam z takimi wlelkoludami po prostu problemy - zawsze gdzieś się ubrudzę tuszem. Jednak wszystkiego można się nauczyć - także operowania taką szczoteczką, choć przyznam, że nie zawsze jest idealnie.


Tak jak na wstępie wspominałam początki były ciężkie. Tusz bardzo sklejał rzęsy, były takie jakieś nijakie, proste, brudził wszystko na około, także pod wieczór miałam ciemne plamki pod oczami. Dałam mu kilka razy szansę i zrezygnowałam. Jednak teraz całkiem inaczej się zachowuje - o sklejaniu nie ma mowy (no chyba, że naładuję z 5 warstw tuszu ;)) rzęsy są rozczesane. Mam pewność, że dwie warstwy świetnie będą wyglądać na rzęsach, jedna warstwa daje raczej naturalny efekt. Ładnie je podkręca, wydają się takie długie... Czerń głęboka, nie kruszy się w ciągu dnia, ani nie rozmazuje się po kilku godzinach. Naprawdę, świetnie mi się go teraz używa.
 


Tusz do rzęs musiał  przeschnąć po otwarciu, dojrzeć, aby spełniał wyśmienicie swoją funkcję. Gdyby jednak szczoteczka była mniejsza, jak np w MaxFactor 2000 Calorie, to byłoby idealnie.

A jak Wam się podoba działanie tego tuszu?

Pozdrawiam :)


34 komentarze:

  1. Ale Ty masz piękne te rzęsy!! :o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :) z rzęsami nigdy nie miałam większych problemów :)

      Usuń
  2. Jakie Ty masz wspaniałe rzęsiska!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też robię "Wow!". I nawet podali skład i, o ile widzę, nie ma tam parafiny... Nie ma?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też w składzie tej parafiny nie widzę :) Więc jej nie ma :) chyba że zastąpili ją inną nazwą

      Usuń
  4. Efekt bardzo mi się podoba! Są powody do mruczenia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ładnie wygląda, szczególnie ta czerń i długość!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czerń jest bardzo głęboka i co najważniejsze nie blednie z czasem :)

      Usuń
  6. bardzo lubię takie duże szczoteczki, ale to chyba kwestia przyzwyczajenia :) tak czy siak super wygląda na Twoich rzęsach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadza się :) każda szczoteczka jest inna i po prostu trzeba się nauczyć nią operować :) choć tymi dużymi mi to idzie oporniej :)))

      Usuń
  7. o chcę, ja lubię takie szczoty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tylko wiesz, że można sobie krzywdę zrobić?:PPPP

      Usuń
  8. oko wygląda niezniewalająco :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No pięknie wygląda na rzęsach :) Też takich szczoteczek nie lubię wolę mniejsze i sylikonowe ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Rzęsy pięknie się prezentują, z daleka wyglądają jak sztuczne! Szczoteczkę z Max Factor 2000 Calorie uwielbiam, nawet niedawno o niej pisałam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to są moje naturalne rzęsy :) podrasowane tuszem :) A 2000 calorie to wieki nie miałam, choć to jeden z lepszych tuszy jakie miałam :) ostatnio to w silikonowych szczoteczkach się lubuję więc Masterpiece Max używam albo L'oreala Volume Million Lashes :)

      Usuń
    2. Takie rzęsy to skarb! Ja znów za silikonowymi nie do końca przepadam, choć zdarzają się wśród nich takie, które mi pasują. Na razie męczę szczoteczkę od MF2000 Calorie ;)

      Usuń
  11. świetny efekt, czasem warto dać drugą szansę :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia