sobota, 30 września 2017

SHINYBOX WRZESIEŃ BEAUTY SCHOOL

2

Chyba każdemu wrzesień kojarzy się ze szkołą. Najpierw przez kilkanaście lat do niej chodzimy, a później, po krótkiej przerwie, zaprowadzamy tam nasze dzieci. ShinyBox postanowił zadbać o to, aby wrzesień upłynął nam przyjemnie i swoje pudełko nazwał Beauty School. Kosmetyki, które można znaleźć w środku na pewno przydadzą się nastolatkom. A czy dojrzałe kobiety znajdą coś dla siebie?




Kosmetyki kolorowe lubię, mam ich nie mało, choć nadal chciałabym więcej. Jednak umieszczanie kolorowych kosmetyków bywa ryzykowne, nie zawsze trafi się z kolorem, konsystencją czy po prostu z upodobaniami. ShinyBox skupił się jednak na produktach, które raczej każda z nas używa, niezależnie od wieku.



Paletka do konturowania Smart Girls Get More na pierwszy rzut oka wygląda całkiem porządnie. Posiadam kolor 01 Bronze Touch i kolory są raczej jaśniutkie. Za pomocą dwóch bronzerów wykonturujemy twarz, policzki podkreślimy różem, a szczyty kości policzkowych - rozświetlaczem. Mimo, że kolory są bardzo moje, róż ma śliczny herbaciany odcień, to niestety całość jest słabo napigmentowana i daje bardzo delikatny kolor. Na pewno młode dziewczyny rozpoczynające swoją przygodę z makijażem będą zadowolone, ja - niekoniecznie.



Shimmer Roll BellaPierre to najdroższy kosmetyk w zestawie. Firmy nie znam, ale specjalizuje się ona w produkcji naturalnych, wegańskich kosmetyków do makijażu. Trafił mi się piękny szampański odcień rozświetlacza, który można stosować na powieki, twarz czy ciało. Ma raczej sypką konsystencję i nie trzyma się zbytnio suchej skóry - daje efekt skóry obsypanej połyskującymi drobinkami. Natomiast świetnie wygląda nałożony np. na bazę pod cienie lub balsam - tworzy piękną połyskującą taflę, w której jestem wprost zakochana. Nie podejrzewałam, że w tak nierzucającym się w oczy opakowaniu kryje się taki skarb. Zapowiada się bardzo fajny produkt.



Pod makijaż oczu zawsze używam bazy pod cienie. Dlatego też na pewno przyda mi się kosmetyk Cashmere Eyeshadow Base. Czytałam o niej dużo dobrego i po pierwszym użyciu widzę, że cienie bardzo ładnie przyczepiają się skóry, mają intensywniejszą barwę. Konsystencja jest kremowa, natomiast cielisty kolor dodatkowo tuszuje przebarwienia powieki i wyrównuje jej koloryt. Trwałość makijażu jest przedłużona.



Lakiery Delia kiedyś używałam i dobrze się spisywały. Niestety pomarańczowy kolor, który mi się trafił, niekoniecznie przypadł mi do gustu. Choć z drugiej strony, ostatnio mój małżonek pytał się mnie, czy mam pomarańczowy lakier, bo musi coś zakryć, pomalować... No cóż, chyba jednak do czegoś się przyda ;)



Cień do powiek Pierre Rene ma bardzo ładny kolor - mi się trafił jasny błękit mieniący się na jasny fiolet. Wykończenie ma metaliczne. Konsystencję ma tak jakby mokrą, jednak dość mocno się sypie. Jest to wkład, więc przerzucę go do paletki i pewnie kiedyś go użyję.



W boxie znalazłam maskę do włosów Novex Deep Moisture Hair Mask Argan Oil. Jest ona przeznaczona dla osób z suchymi, matowymi włosami oraz przesuszonymi i splątanymi końcówkami. Formuła bazująca na oleju arganowym ma za zadanie dogłębnie odbudować strukturę włosa. Tak się zastanawiam, czy ją sobie zostawić, czy przekazać siostrze, bo z jednej strony mam duży zapas kosmetyków pielęgnujących włosy, ale z drugiej strony maska jest akurat dla mnie. Ciągle borykam się z moimi splątanymi końcówkami, więc może ona pomoże? Firmy nie znam, jeżeli miałyście z nią styczność, to dajcie znać.



Do pielęgnacji rąk znalazłam dwa produkty. Pierwszy z nich to mydło CleanHands o działaniu antybakteryjnym. Takie kosmetyki u mnie bardzo szybko schodzą, więc na pewno zużyję. Drugi kosmetyk to próbka kremu do rąk Aksamitna Kuracja od Biały Jeleń. 2ml starczy na jedno użycie.



Na koniec zostawiłam produkty niekosmetyczne. Facechartów nigdy nie miałam i nie mam pojęcia, czy potrafię się nimi obsługiwać. Ale zawsze chciałam się tak pobawić. W książeczce jest kilkadziesiąt kartek, więc będzie można przelać na papier wiele pomysłów.



W pudełku znalazłam prezent dla Ambasadorek ShinyBoxa - bawełnianą torbę od sklepu brytyjka.pl Takie gadżety bardzo lubię, ponieważ są przydatne. Sprawdzi się na zakupach lub przenoszeniu papierów z pracy do domu i odwrotnie. 

Podsumowując, wrześniowa edycja nie sprawiła, że moje serce szybciej zabiło. Choć można znaleźć kilka perełek. Najbardziej zadowolona jestem z facechartów i torby, bo są to gadżety, które będę używać. Z kosmetyków to dobrze u mnie się spisuje baza pod cienie Cashmere, natomiast Shimmer Roll BellaPierre będę używać do makijażu oczu. Reszta mnie nie urzekła, i albo przekażę dalej w świat, albo w końcu kiedyśtam zużyję.

A Wy co sądzicie o wrześniowym ShinyBox?


Czytaj dalej »

wtorek, 26 września 2017

DONEGAL SERIA 'JUNGLE' - PĘDZLE, GĄBKI DO PODKŁADU, SZTUCZNE RZĘSY

4

Firmę Donegal znam już od wielu lat. Już jako nastolatka w drogeriach widziałam przede wszystkim akcesoria do makijażu, manicure czy ciała. Zazwyczaj były to podstawowe przedmioty, które mają za zadanie wspomóc naszą pracę. Od kilku lat zauważyłam, że Donegal się rozwija, co chwilę pojawiają się nowe, przemyślane produkty. W ostatnim czasie pojawiła się w ofercie linia Jungle, w której można znaleźć pędzle, gąbki do podkładu lub sztuczne rzęsy. I właśnie na tym dzisiaj chciałabym się skupić. Pragnę pokazać Wam tę kolekcję i opowiedzieć o moich odczuciach. Będzie dużo zdjęć, więc zapraszam do czytania i oglądania.

 


Na początek skupię się na pędzlach. W serii Jungle można znaleźć osiem podstawowych pędzelków. Ja posiadam cztery z nich. Każdy z tych pędzelków jest zapakowany w osobny kartonik. Natomiast szata graficzna przykuwa uwagę. Odbiega ona od zwykłych pędzelków. Utrzymana jest ona w kolorystyce pastelowej - na trzonku jasny róż przechodzi delikatnie w błękit, a jasnoróżowa skuwka dodaje całości uroku. Włosie we wszystkich pędzelkach jest syntetyczne, podczas ich mycia włoski nie wypadają ani się nie zniekształcają. Mimo, że jestem przyzwyczajona do pędzli z wyższej półki, to ogólnie jestem z nich zadowolona, większość z nich stosuję na co dzień. 



PĘDZEL DO APLIKACJI PUDRU wykonany jest z syntetycznego, miękkiego włosia. Jest ono dobrze przycięte. Pędzel jest lekko spłaszczony, a włosie nie jest zbite, dzięki temu równomiernie nanosi puder na twarz. Po ten produkt sięgam przy codziennym makijażu i spisuje się u mnie bardzo dobrze.



PĘDZEL DO APLIKACJI PODKŁADU to dla mnie zagadka. Włosie także jest syntetyczne, równo przycięte, ale bardzo zbite. Używałam go do podkładu płynnego i nie zostawia smug ani plam, równomiernie nanosi kosmetyk. Jednak nie polubiłam się z nim. Niestety jest on dość małych rozmiarów i przez to trzeba się nieźle namachać, aby pokryć całą twarz podkładem. Nie podoba mi się także, że jest mało elastyczny i dość twardy. Lepiej sobie radzi przy nakładaniu kosmetyków na małej powierzchni, np kremowych bronzerów. Mimo wszystko, jestem przyzwyczajona do innych sposobów aplikacji i nie przekonałam się do tego pędzla.




PĘDZEL DO ROZCIERANIA CIENI DO POWIEK sprawuje się u mnie bardzo dobrze. Używam go przede wszystkim do blendowania cieni transferowych w załamaniu powieki. Syntetyczne włosie jest miękkie i gładko sunie po delikatnej skórze powieki. Roztarcie cieni jest bardzo dobre i nie mam tutaj mu nic do zarzucenia. Spełnia swoją rolę.



PĘDZEL DO KONTUROWANIA BRWI jest małych rozmiarów, włoski są dobrze przycięte i zbite. Dobrze sobie radzi z nakładaniem cieni do brwi lub wszelkich kremowych pomad. Jego spiczasta budowa pozwala także używać go do dolnej powieki lub rozcierania ciemniejszego cienia wzdłuż górnej linii rzęs. Niestety do precyzyjnych kresek u mnie się nie sprawdza, jest dla mnie za gruby  - do tej czynności wolę mniejsze i dobrze zaostrzone pędzelki. 




Swego czasu był szał na SILIKONOWE GĄBKI DO MAKIJAŻU. Miały one być konkurencją dla gąbeczek typu beauty blender. Widziałam wiele filmików z użyciem tego kosmetyku i wydawało mi się, że aplikacja podkładu musi być nim fajna. W Donegal zaszaleli i wypuścili dwa rodzaje gębek - bardziej zbitą różową, czyli żelowy płatek do makijażu oraz bardziej miękką i elastyczną - białą, czyli silikonową gąbkę do makijażu



Tak jak producent obiecuje podczas aplikacji gąbki nie wchłaniają podkładu, dzięki czemu kosmetyki stają się bardziej wydajne. Także utrzymanie czystości jest łatwiejsze - wystarczy przemyć je ciepłą wodą z mydłem. Jest to na pewno duży plus, bo do niedawna miałam ogromny problem, aby domywać gębki BB (o swoich przejściach i odkryciach niedługo napiszę na blogu). I na tym chyba się kończą plusy. Niestety nie przekonałam się do tego sposobu aplikacji podkładu. Przede wszystkim powstają straszne smugi i ciężko jest kosmetyk wklepać dobrze w skórę. Mam wrażenie, że mam maskę na twarzy i musiałam całość wykańczać wklepując kosmetyk zwykłą gąbką BB. Jestem posiadaczką niedoskonałości na skórze i niestety wszystkie są uwidocznione, a moje pory wyglądają jak kratery. Podczas aplikacji podkładu zwilżoną gąbką BB czy nawet pędzlem typu flat top nie miałam takiego problemu. Bardzo szybko wróciłam do sprawdzonych metod, a gąbki niestety leżą nieużywane. Być może, jeżeli lubicie takie nowości, to produkt przypadnie Wam do gustu - jest on dobrze wykonany, tutaj nie mam się do czego przyczepić. Jednak nie spełnił moich oczekiwań i myślę, że tak będzie z każdą silikonową gąbką od formy X czy Y.




Na koniec zostawiłam to, co tygryski lubią najbardziej - SZTUCZNE RZĘSY! Nie używam ich oczywiście codziennie, bo nie mam takiej potrzeby. Jednak na ważniejsze wieczorne wyjścia lubię mocniej podkreślić oko. A rzęsy odmieniają cały makijaż. Posiadam dwa rodzaje sztucznych rzęs Donegal. Niestety nie powiem Wam jakie to modele, bo ani na opakowaniu nie znalazłam żadnych oznaczeń, a na stronie jest tylko numer artykułu i niestety zdjęcia rzęs są tak podobne, że nie jestem w stanie doszukać się, który model posiadam. Tego mi tutaj brakuje - fajnie by było, aby firma nazwała swoje modele rzęs biorąc przykład z firm specjalizujących się w ich sprzedaży, jest to łatwiejsze do zapamiętania niż czterocyfrową liczbę. Już kilka osób pytało mnie się co to za rzęsy, bo prezentują się fenomenalnie i jedynie mogłam podać nazwę firmy. Ja bym się zniechęciła.



Ale odbiegając od takich dupereli, chciałabym się skupić na samych rzęsach, ich wykonaniu oraz komforcie noszenia. Posiadam dwa modele. Pierwszy z nich świetnie nadaje się do delikatniejszych makijaży, ponieważ pojedyncze rzęski są ułożone na krzyż i są rozmieszczone dość rzadko. Ten model charakteryzuje się tym, że przy kąciku zewnętrznym włoski są dłuższe. Dzięki czemu oko bardzo ładnie w nim wygląda. Rzęski są lekko podkręcone, elastyczne. Całość jest zamontowana na cieniutkim czarnym pasku. Niestety przy makijażu bez nawet subtelnej kreski będzie się odznaczać. 




Drugi model nadaje się do mocniejszych makijaży. Włoski są dłuższe i gęściej położone, mocniej podwinięte. Mimo, że rzęs jest dużo, to na oku nie wygląda to brzydko. Pasek jest grubszy niż przy wcześniejszym modelu i mocniej się odznacza na oku. Obie pary sztucznych rzęs przyklejałam już kilkukrotnie, ich aplikacja jest bezproblemowa, dobrze dopasowały się do mojego kształtu oka. Oczywiście najpierw określiłam ich długość i delikatnie skróciłam. Podczas noszenia nie czułam ich na oku, choć to też jest zależne od tego, czy dobrze je się przyklei. Ja wciąż się tego uczę, łatwiej mi jest komuś dokleić rzęsy czy kępki, niż sobie. Do rzęs dołączony jest klej, jednak nie korzystałam z niego - zaufałam swojemu Duo. 




Moim zdaniem seria Jungle bardzo dobrze się prezentuje. Pędzle wyglądają obłędnie, są precyzyjnie wykonane, choć nie wszystkie przypadły mi do gustu. Silikonowe gąbeczki w ogóle u mnie nie zdały egzaminu, nie przepadam za tego typu wynalazkami, przyjemniej mi się pracuje na gąbkach typu beauty blender. Natomiast najbardziej jestem zadowolona z rzęs. Oba modele bardzo mi się podobają, pięknie wyglądają na oczach i odmieniają cały makijaż. Bardzo dobrze je się nosi, są lekkie, włoski elastyczne i dobrze podwinięte. Warto tutaj wspomnieć, że Donegal to polska firma i miło się patrzy na ich rozwój. 

A Wy co sądzicie o tych produktach? Skusiłybyście się na pędzle, gąbki czy sztuczne rzęsy?
Pozdrawiam :)

 
Czytaj dalej »

wtorek, 19 września 2017

L'oreal Infallible Total Cover Full Coverage Longwear Concealer Palette Paleta korektorów

5

Mam dużo do ukrycia. Zaczerwienia, wypryski, przebarwienia oraz ogromne ciemne cienie pod oczami. Nie zawsze podkład wszystko ładnie przykryje i muszę sięgać po korektory. Oczywiście na co dzień, przy szybkim makijażu nie zwracam na to większej uwagi. Jednak gdy zależy mi na tym, aby moja cera wyglądała nieskazitelnie, to muszę posiłkować się dodatkowymi kosmetykami. Ostatnio bardzo polubiłam paletę pięciu korektorów L'oreal Infallible Total Cover Full Coverage Longwear Concealer Palette, która ma prawie wszystko, co potrzebuję. 



Już od maja paletkę sprawdzałam w różnych sytuacjach. Przez ten czas miała styczność z różnorodną pogodą, różnymi oczekiwaniami oraz potrzebami skóry. Zdarzały się nieprzespane noce, kiedy to rano musiałam normalnie wyglądać; czy wkurzające niespodzianki spowodowane "tymi" dniami. I paletka korektorów L'oreal bardzo mi pomogła.



L'oreal Infallible Total Cover Full Coverage Longwear Concealer Palette to paletka pięciu korektorów: trzech beżowych odcieni, które raczej będą dla osób o jasnej i lekko opalonej cerze, dobrze ukryją niedoskonałości oraz rozświetlą spojrzenie; zielony kolor zakryje wszelkie zaczerwienia, natomiast fioletowy - przebarwienia i sińce. Opakowanie jest funkcjonalne i wykonane z solidnego plastiku, natomiast szata graficzna jest miła dla oka.

Konsystencja korektorów jest bardzo kremowa i aksamitna, pod wpływem ciepła palców jest bardzo plastyczna. Raczej bym stwierdziła, że jest ona tłusta niż sucha, choć nie przeszkadza to w aplikacji. Jednak zdarzało mi się, że z tego powodu miałam problem z jego zastygnięciem. Zawsze chwilę odczekuję, aby korektor dobrze się wtopił w cerę i dopiero wtedy delikatnie nakładam podkład, najczęściej ruchem stemplującym za pomocą gąbeczki. Aby uzyskać wymagany kolor korektora beże najczęściej ze sobą mieszam: pierwszy i drugi odcień. Dochodzi do tego bardzo łatwo, ponieważ kosmetyk jest bardzo plastyczny. 



Zieleń i fiolet są to już korektory do zadań specjalnych. Niewielka ilość beżowego koloru pozwala na zakrycie mało wymagających zaczerwień, tam gdzie jednak potrzebne jest lepsze krycie, wtedy sięgam po zieleń. Na policzku mam zaczerwienienie i pęknięte naczynko pod skórą, tam najpierw nakładam zieleń, aby zneutralizować kolor, a następnie według potrzeb beż lub od razu podkład. Natomiast fiolet stosuje pod oczy. Niestety jestem posiadaczką dość widocznych cieni pod oczami, dodatkowo często niedosypiam, zdarzają się bezsenne, ciężkie noce. Wtedy też ten korektor mnie ratuje. Najpierw wklepuję na obszar pod oczami. Korektor jest bardzo lekki, nie obciąża delikatnej skóry i jest komfortowy w noszeniu. Następnie nakładam bardzo cienką warstwę podkładu, a na koniec korektor. Całość nie jest ciężka i widoczna po przypudrowaniu, obszar pod oczami wygląda bardzo naturalnie.

Trwałość korektorów jest bardzo dobra. W upalne dni nie ważył się, ani się nie ścierał (oprócz strefy T, skąd praktycznie wszystko mi samoczynnie schodzi). Po przypudrowaniu nieznacznie wchodzi w zmarszczki, jednak daje naturalny efekt bez obciążenia skóry. Krycie jest średnie, jednak można je budować nakładając więcej produktu (choć tego nie polecam) albo zmieniając sposób aplikacji - u mnie najlepiej sprawdza się aplikacja palcami, natomiast nadmiar "zdejmuję" gąbeczką. Wydajność moim zdaniem jest wysoka, ponieważ korektory są bardzo dobrze napigmentowane i nie potrzebujemy zbyt wiele produktu. Zaletą tego produktu też jest to, że nie pogarsza stanu cery, nie zauważyłam, żeby mnie uczulił lub spowodował wysypu dodatkowych wyprysków.



Paletki nie używam na co dzień, bo nie mam takiej potrzeby. Podkład w miarę dobrze sobie radzi z zakryciem niedoskonałości, po za tym, rzadko kiedy mam czas na poświęcenie na poranny makijaż więcej niż 5 minut. Natomiast gdy mam więcej czasu i szykuję się na wyjście lub naprawdę potrzebuję mocniejszego krycia, to chętnie sięgam po te korektory. Dobrze sobie radzą z moimi niedoskonałościami i uważam że paletka L'oreal Infallible Total Cover Full Coverage Longwear Concealer Palette warta jest posiadania. Dostępna jest praktycznie w każdej drogerii, gdzie jest szafa L'oreal, jednak w drogeriach internetowych można ją znaleźć taniej.

Lubicie takie paletki korektorów, czy zaufałyście może innym kosmetykom: kamuflaże, korektory w płynie?

Pozdrawiam :)
Czytaj dalej »

sobota, 16 września 2017

MOCNY MAKIJAŻ NA WESELE || DLA GOŚCIA

7

Kolejny tydzień za nami, a ja przychodzę do Was z makijażem. Tym razem nie na sobie, modelowała mi siostra, Agata dzisiaj bawi się na weselu jako gość. Nadarzyła się okazja, więc postanowiłyśmy się pobawić.

 


 

Moja młodsza siostra zażyczyła sobie mocny makijaż powiększający oczy, najlepiej w szarościach oraz czerwone usta. Postarałam się spełnić jej życzenie. Wyszło klasycznie, ale z pazurem.




LISTA KOSMETYKÓW:
//TWARZ (FACE)//
- Makeup Atelier Paris Waterproof Liquid Foundation 2NB
- Catrice Liquid Camouflage 010
- Laura Mercier Loose Setting Powder Translucent
- Kobo Professional Matte Blush Palette 
- Diorskin Nude Tan Sun Powder 003 
- My Secret Face Illuminator Powder  Princess Dream
//BRWI (BROWS)//
- Anastasia BeverlyHills Dipbrow Pomade Taupe
//OCZY (EYES)//  
- Zoeva Eyeshadow Fix Matte
- Sigma Beauty Gel Eye Liner Wicked 
- Anastasia BeverlyHills Modern Renaissance Palette: Vermeer    
- Sigma Nightlife Palette: Bijou, Panache, Leather Pants
- Zoeva Rodeo Belle Palette: Day Money
- Kobo Professional Pure Pearl Pigment 511 Magic Sparks
- Ardell kępki rzęs
- Max Factor 2000 Calorie
//USTA (LIPS)// 
- L'oreal Color Riche Matte 347 Haute Rouge

 



Makijaż się podobał, więc jestem zadowolona :)
 
Pozdrawiam :)
 
 

Czytaj dalej »

niedziela, 10 września 2017

DELIKATNY DZIENNY MAKIJAŻ || PIERWSZY KONTAKT Z PALETKĄ ABH MODERN RENAISSANCE

16

W sierpniu obchodziłam urodziny i imieniny. Postanowiłam zrobić sobie prezent i kupić jedną z palet cieni, na którą od dawna choruję. W ten oto sposób trafiły do mnie Anastasia BeverlyHills Modern Renaissance oraz Dipbrow Pomade w kolorze Taupe. Oba produkty są tak znane wśród maniaczek kosmetycznych, więc nie powiem nic innego, co już nie zostało powiedziane czy napisane. Moje pierwsze wrażenia są pozytywne, a lekki makijaż świetnie nada się na co dzień. 




Paletkę ABH oraz kultową pomadę zakupiłam na stronie CultBeauty. Nie chciałam kupować na polskich stronach, bo ceny są chyba brane z kosmosu, 50-100zł przebitki. W angielskich sklepach jest o wiele, wiele taniej, poza tym akurat na CultBeauty była promocja, 15% mniej na wszystko, brak płatności za wysyłkę. No cóż, żal było nie skorzystać. Minusem jest czas oczekiwania na kosmetyki, dwa tygodnie to minimum.



Pierwsze moje wrażenie jeżeli chodzi o paletkę Modern Renaissance, to WOW. Opakowanie jest cudowne, jasno różowe pudełeczko jest pokryte mięciutkim welurem. Cienie są bardzo dobrze napigmentowane, wystarczy lekko dotknąć pędzlem, aby uzyskać niesamowity kolor. Minusem jest pylenie, co powoduje, że część produktu jest niewykorzystana. I zawsze trzeba strzepać nadmiar produktu z pędzla mimo, że tylko lekko się dotknęło cienia. Blendowanie jest bardzo łatwe, kolory gładko się mieszają i rozcierają, nie robią plam.



Do brwi wybrałam  Dipbrow Pomade w kolorze Taupe. W słoiczku wygląda bardzo jasno, jednak na brwiach jest ciemniejszy. Kolor jest bardzo zbliżony do pomad Inglot Brow Liner Ger w kolorze 12. Aplikacja jest bardzo przyjemna i produkt ładnie się prezentuje. 


 
 


Na początek chciałam wykonać prosty i delikatny makijaż. Nie chciałam szaleć z kolorami, więc skupiłam się na brązach. Do wykonania tego makijażu oczu użyłam kolorów Warm Taupe, Cyprus Umber, Raw Sienna oraz połyskujący Vermeer. Nie mogło zabraknąć sztucznych rzęs, które spowodowały, że makijaż od razu inaczej się prezentuje. Wybór padł na Donegal z najnowszej kolekcji Jungle. 

Lista kosmetyków:
//TWARZ (FACE)//
- Makeup Atelier Paris Waterproof Liquid Foundation 2NB and 4Y
- Catrice Liquid Camouflage 010
- Laura Mercier Loose Setting Powder Translucent
- Kobo Professional Matte Blush Palette 
- Diorskin Nude Tan Sun Powder 003 
- My Secret Face Illuminator Powder  Princess Dream
//BRWI (BROWS)//
- Anastasia BeverlyHills Dipbrow Pomade Taupe
//OCZY (EYES)//  
- Zoeva Eyeshadow Fix Matte
- Sigma Beauty Gel Eye Liner Wicked 
- Anastasia BeverlyHills Modern Renaissance Palette: Warm Taupe, Cyprus Umber, Raw Sienna, połyskujący Vermeer    
- Donegal False Lashes 
- Max Factor 2000 Calorie
//USTA (LIPS)// 
- L'oreal Color Riche Matte 103 Blush in a Rush

 
 
 


Przez najbliższy czas będę sprawdzać, jak się spisuje ta paletka. Kolory są bardzo ładne, na pewno nadadzą się na nadchodzący jesienny czas. Jestem ciekawa, czy Wy posiadacie w swojej kolekcji tę paletkę. Co o niej sądzicie?


Pozdrawiam :)


Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia