Jakiś czas temu trwała akcja "Jedz polskie jabłka" (a może i jeszcze trwa). Ja ich nie jadłam, bo nie lubię tych owoców, ale za to otaczałam się ich aromatem. I nie polskim, a niemieckim ;) Do mycia ciała używałam żelu pod prysznic Balea Jabłko + Melisa.
O firmie Balea jest dość głośno w blogosferze, o ich kosmetykach raczej są dobre opinie. Przy nadarzającej się okazji, poprosiłam osobę z rodziny, aby przywiozła mi ich kilka, na "spróbowanie". W paczce m.in. był ten żel. U mnie tego typu produkty znikają w ekspresowym tempie, w końcu staram się w maksymalnym stopniu dbać o higienę.;)
Przez ostatni czas sięgałam właśnie po ten kosmetyk, ponieważ urzekł mnie swoim zapachem. Skojarzył mi się on z zielonym jabłuszkiem, którego zapach przypomina mi dzieciństwo. Podczas kąpieli był on intensywny, ale nie przytłaczający. Umilał tą podstawą codzienną czynność. Choć nie zostawał zbyt długo na ciele - akurat z tego jestem zadowolona, bo nie lubię, jak wszelkie żele czy balsamy mieszają mi się z moimi ulubionymi perfumami.
Jeżeli chodzi o działanie, to nic złego nie mogę powiedzieć o tym żelu - dobrze się pienił, oczyszczał ciało, które przez długi czas pozostawało świeże. Nie zauważyłam, aby przesuszał skórę, czy ją podrażniał. Zazwyczaj po wyjściu spod prysznica smaruję się balsamem, jednak gdy o tym zapominałam, to nie miałam problemów ze skórą. Widzę, że skład może nie jest przyjemny, SLS dość wysoko, jednak przy takich kosmetykach aż tak bardzo nie zwracam na to uwagi. A opakowanie, jak widzicie, jest klasyczne, nadruk jest bardzo kolorowy, wesoły, co mi bardzo odpowiada.
Ładnie pachnie, dobrze się pieni, nie przesusza - najważniejsze właściwości są spełnione. Na pewno, gdy będę miała możliwość, to zakupię go jeszcze raz. Choć obawiam się, że jest to edycja limitowana i mógł już zniknąć ze sklepów. Pocieszam się jednak faktem, że Balea produkuje wiele różnych żeli smakowicie pachnących. A jabłuszka poszukam na polskim rynku, jeżeli macie namiary na takie produkty, to proszę o informację w komentarzu :)
Pozdrawiam :)
tez zaczynam testowac balee ;) musiałam sprobowac poprostu hehe
OdpowiedzUsuńMiałam jabłkowy szampon Balea i niestety zapach bardziej niż prawdziwe owoce przypominał mi "jabłkowe" choinki samochodowe. :/
OdpowiedzUsuńuuuu .. na szczęście ten żel tak nie pachniał
UsuńOj u mnie sie nikt nie wybiera raczej a szkoda tez bym cos sprobowalqa.
OdpowiedzUsuńz tego co wiem, to można te kosmetyki też zakupić w sklepach internetowych. Niektóre stacjonarne je sprowadzają z Niemiec :)
UsuńUwielbiam zapach jabłuszka :), fajnie że nie wysuszał.
OdpowiedzUsuńMiałam go, bardzo mi się posunął zapach, teraz mam Purple kisses:)
OdpowiedzUsuńPodobał*
Usuńmam jeszcze żel dla dzieci, ale zapach już nie jest aż tak przyjemny :)
UsuńJabłko jabłko... limitowany peeling myjący z Isany ;))
OdpowiedzUsuńwieki nie byłam w rossmannie :) będę musiała poszukać :)
UsuńŚwietny blog i wpis. Zapraszam do mnie: http://kaloriaspalona.blogspot.de/
OdpowiedzUsuńNie przepadam za takimi zapachami w żelach.
OdpowiedzUsuńja właśnie uwielbiam wszelkie żele czy szampony i świeżych, owocowych zapachach :)
Usuń