Tusz do rzęs to jeden z niewielu kosmetyków, bez których nie potrafię się obejść. Wiele z nich testuję, jedne są lepsze, inne gorsze. Dzisiaj zobaczycie jeden z tych, który polecam. Jest ogólnie dostępny (zazwyczaj, bo u mnie w mieście nadal Natury nie ma), tani i przede wszystkim dobry. Zapraszam na recenzję tuszu My Secret Create Your Lashes.
Opakowanie tuszu jest standardowe, jednak szczególną uwagę przykuwa szczoteczka. Wszelkie firmy kosmetyczne dążą do tego, aby jak najbardziej zachęcić konsumentkę do zakupu tuszu. W działaniu to już nie zaskoczą, bo mamy tusze pogrubiające, podkręcające, wydłużające, dające efekt miliona rzęs, 2000 kalorii itp. Jedynie nad czym mogą podumać to opakowanie i aplikator do nakładania. Widziałam wiele - proste szczoteczki, powykręcane, normalne, silikonowe, a'la maczugi, widły, mające instrukcje obsługi, itp. My Secret także wyszła naprzeciw klientkom i stworzyła ciekawy okaz. Jak po raz pierwszy zobaczyłam szczoteczkę, to sobie pomyślałam: "znowuuuu komuś się nudziło". Jednak już po pierwszym użyciu pojawił się u mnie uśmiech. Szczoteczka jest silikonowa - takie lubię, bo dzięki temu, że "igiełki" są blisko siebie, rzęsy są dobrze rozczesane. Jednak jest nietypowa, ponieważ z jednej strony te igiełki są krótsze, a z drugiej dłuższe. I to jest świetne rozwiązanie. Strony, gdzie są one dłuższe używam do nakładania tuszu, następnie aby pogrubić je u nasady, używam strony z krótszymi igiełkami. Okręcam szczoteczkę i stroną z dłuższymi igiełkami rozczesuję rzęsy rozprowadzając tusz od nasady aż po końce. Natomiast dolne rzęsy łatwiej jest mi malować stroną, gdzie są krótsze igiełki. Po opisie wydaje się, że jest więcej zabawy niż to wszystko jest warte, ale uwierzcie, szczoteczkę bezproblemowo się obraca na tą stronę, którą chcemy używać. To nie Fatale Lancome, gdzie potrzebna jest instrukcja obsługi ;)
Jeżeli jeszcze nie jesteście skuszone, to napiszę teraz jak jest z działaniem tuszu. Tak jak obiecuje producent rzęsy są wydłużone, pogrubione oraz podkręcone. Nie kruszy się, nie grudkuje, a nawet jeżeli coś się przydarzy, spowodowane zbyt dużą ilością tuszu na rzęsach, można je spokojnie rozczesać za pomocą szczoteczki lub dodatkowego grzebyka. Ale uwierzcie, mam ten tusz od kilku miesięcy i jeszcze nie miałam z nim problemu. Czerń jest intensywna, nie blednie w ciągu dnia, nie rozmazuje się. Zmywa się bezproblemowo. Należy pamiętać jednak, że nie jest to tusz wodoodporny.
Na zdjęciu pokazuję Wam efekt po nałożeniu dwóch warstw tuszu. Drugą warstwę nakładałam po 2 godzinach, aby wzmocnić efekt. Raczej daje delikatny dzienny efekt.
Tusz do rzęs, jak i inne produkty My Secret, są dostępne w Drogeriach Natura za kwotę 13,99zł.
Pozdrawiam :)
W ogóle z tego co zauważyłam te tańsze firmy z Natury czy Rossmana mają dużo dobrych kosmetyków.
OdpowiedzUsuńdla mnie jeszcze super w nim jest to, że nie uczula :>
OdpowiedzUsuńPodoba mi się efekt jaki daje ten tusz :)
OdpowiedzUsuńMiss Sporty Studio Lash Instant Volume (ojeny, jaka długa nazwa :P) też ma taką szczoteczkę z krótszymi i dłuższymi igiełkami :) I również byłam z takiego rozwiązania zadowolona :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny efekt, chyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuńEfekt jest bardzo fajny.
OdpowiedzUsuńMialam go i potwierdzam ze jest fajny :) szczoteczke ma dobra :)
OdpowiedzUsuńŁadnie podkreśla rzęsy:) Lubię taki efekt!
OdpowiedzUsuńKolejna osoba go chwali :D Muszę mieć :)
OdpowiedzUsuńMasz piękne rzęsy :)
OdpowiedzUsuńfajna szczoteczka.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się szczoteczka oraz wielofunkcyjność tego tuszu, więc mam ochotę spróbować :)
OdpowiedzUsuńcoś mi się wydaję, że polubiłabym się z tym tuszem :) podoba mi się jego szczoteczka
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie szczoteczki :)
OdpowiedzUsuń