Nie często sięgam po sztuczne rzęsy, choć nie uważam się za laika w tym temacie. Moje naturalne są na tyle długie, że zazwyczaj wystarczy je dobrze wytuszować. Jednak od czasu do czasu, na większe wyjścia bardziej podkreślam swoje spojrzenie właśnie tym elementem makijażu. W styczniowym pudełku ShinyBox znalazłam sztuczne rzęsy oraz klej firmy NEICHA. Produkty na tyle mi się spodobały, że z chęcią chciałam je wypróbować. Zapraszam na recenzję.
Zacznę może od recenzji rzęs. Mój model to 513. Na pierwszy rzut oka wyglądają bardzo ładnie. Zewnętrzne kąciki są bardziej zagęszczone, dzięki temu nadają efekt tzw, kociego oka. Widać, że pojedyncze rzęski są precyzyjnie doklejone, delikatnie na krzyż, nie ma bałaganu. Pasek jest czarny, jednak nie odznacza się na powiece. Przyznam szczerze, że rzęsy mnie zaintrygowały i jak najszybciej chciałam ich użyć.
Niestety już przy pierwszej aplikacji pojawiły się problemy z rzęsami. Po pierwsze bardzo ciężko było je odkleić od opakowania - klej był mocny, przez co niepostrzeżenie można było poodrywać pojedyncze rzęski. Na szczęście udało się i na pasku rzęs nie zauważyłam żadnych ubytków. Z łatwością się one dopasowały do kształtu powieki, nosiło je się wygodnie, nie były odczuwalne na powiekach. Niestety kolejne schody napotkałam przy ich myciu. Rzęsy są tak delikatne, że odklejenie nadmiaru kleju graniczy z cudem. Niestety tym razem nie udało się bezproblemowo przejść przez ten proces. Pasek tak jakby się złamał. Przy drugiej aplikacji nie było to na szczęście widoczne na oku. Kolejne mycie niestety już nie należało do przyjemnych - klej na pasku nie chciał puścić i chwila nieuwagi spowodowała, że został on naruszony a pojedyncze rzęsy wypadły, a całość nie jest zdolna do ponownego użycia. Tak się prezentują rzęsy po dwóch użyciach :/
Nie uważam, że nie mam doświadczenia ze sztucznymi rzęsami, do tej pory nie miałam takich problemów. Ten model u mnie się nie sprawdził. Szybko się zniszczyły, przez co np porównując z do tej pory moimi ulubionymi rzęsami Ardell wypadły bardzo kiepsko. Opinie w internecie na temat tego modelu rzęs raczej są bardzo dobre, być może ta partia nie należała do udanych... Tak czy siak, ta przygoda nie zachęca mnie do dalszego poznawania asortymentu firmy.
O niewidocznym kleju Neicha będą same plusy. Po pierwsze aplikacja jest bardzo wygodna. Za pomocą cienkiego pędzelka można nałożyć produkt na pasek rzęs lub na kępki. Nie zużywam nadmiaru produktu, jak to ma miejsce na przykład przy klejach w tubkach, to co potrzebuję pobieram za pomocą aplikatora. Kolor kleju jest biały, jednak gdy zasycha, robi się przezroczysty. Przez to jest on niewidoczny na powiekach. Bardzo szybko schnie i dobrze mocuje sztuczne rzęsy do powieki. Chyba po raz pierwszy nie miałam większych problemów przy wewnętrznych kącikach - klej bardzo szybko złapał skórę. W ciągu dnia pasek rzęs nie odkleja się, przez co nie muszę się martwić o makijaż. Warto tutaj też nadmienić, że mnie nie uczulił, jak najbardziej może być stosowany przez osoby mające wrażliwe oczy i noszące soczewki.
Podsumowując, klej Neicha wyparł mojego dotychczasowego ulubieńca z Inglota i na pewno zostanie ze mną na dłużej. Natomiast sztuczne rzęsy u mnie się nie spisały, są bardzo delikatne i bardzo szybko uległy zniszczeniu. Oba produkty można zakupić w znanych drogeriach internetowych, a koszt to około 15zł.
Miałyście kiedykolwiek do czynienia z rzęsami Neicha? Jak się u Was sprawują?
Pozdrawiam :)
Podsumowując, klej Neicha wyparł mojego dotychczasowego ulubieńca z Inglota i na pewno zostanie ze mną na dłużej. Natomiast sztuczne rzęsy u mnie się nie spisały, są bardzo delikatne i bardzo szybko uległy zniszczeniu. Oba produkty można zakupić w znanych drogeriach internetowych, a koszt to około 15zł.
Miałyście kiedykolwiek do czynienia z rzęsami Neicha? Jak się u Was sprawują?
Pozdrawiam :)
Nareszcie wpis krytykujący te rzęsy! Widziałam już kilka, w których je wychwalano i strasznie mnie to dziwiło...
OdpowiedzUsuńMiałam z nimi podobnie. U mnie odkleiły się od opakowania bez problemu, ale po drugim użyciu w momencie kiedy je oczyszczałam połowa włosków normalnie odpadła od paska. Porażka kompletna. Dodam, że ze sztucznych rzęs używam na co dzień. Coś takiego mi się nigdy wcześniej nie zdarzyło.
Z wyglądu są całkiem ładne, ale co z tego..? Szkoda :-/
Myślałam, że tylko u mnie się nie sprawdzają. Są bardzo delikatne i przez co oczyszczenie ich z kleju stało się wręcz niemożliwe.
UsuńEfekt na oczach fajny, ale ja tez nie jestem przekonana do rzęs na pasku :)
OdpowiedzUsuńJa tylko używam rzęs na pasku, kępek sobie nie umiem założyć ;)
UsuńFirmy nie znam, ale wyglądają przepięknie. Szkoda, że są takimi bubelkami :(
OdpowiedzUsuńWiele dziewczyn wypowiada się o nich bardzo pozytywnie, być może ja trafiłam na taki egzemplarz...
UsuńPięknie wyglądają, szkoda tylko że się tak szybko rozpadły. Nigdy nie miałam na sobie sztucznych rzęs ;)
OdpowiedzUsuńNigdy? Spróbuj, zobaczysz jak odmieniają spojrzenie :) Można się od nich wręcz uzależnić :D
UsuńPiękny efekt :)
OdpowiedzUsuń