Przed samym wyjazdem nad morze oraz w trakcie jak tam byłam, przyszło do mnie kilka paczek z kosmetykami. Wróciłam w poniedziałek wieczorem i tak naprawdę za oglądanie wzięłam się dopiero we wtorek. Jednak ukrop nie sprzyjał robieniu zdjęć. Na szczęście wczoraj było troszkę chłodniej i udało mi się sfotografować kilka produktów, które w najbliższym czasie Wam pokażę. Na pierwszy rzut idzie jeszcze lipcowe pudełko ShinyBox Pool Party. Wiem, że już mamy sierpień, jednak z przyczyn wyżej wymienionych nie miałam jak pokazać Wam zawartości. Na szczęście, pudełko jest dostępne na stronie, więc jeżeli zawartość Wam się podoba, to macie jeszcze szansę na zakupy.
Dzisiaj będzie tylko pierwsze wrażenie. Nie wiem, czy na dłużej pochylę się nad jakimś kosmetykiem, bo niestety lipcowa edycja nie przypadła mi jakoś bardzo do gustu. Może z dwa kosmetyki mi się przydadzą, reszta niestety nie. Poza tym, oczekiwałam jednak czegoś innego. Myślałam, że znajdę krem z filtrem, samoopalacz, mgiełkę ochładzającą, wodę termalną czy wodoodporną maskarę do rzęs. Teoretycznie, każdy z tych kosmetyków, które znalazłam w lipcowym pudełku, można użyć przed, w trakcie, a nawet po imprezie na basenie. Jednak to do mnie nie przemawia. Ale może ja mam jakieś skrzywione skojarzenia? Aby nie przedłużać, zobaczcie co znalazło się w lipcowym pudełku ShinyBox.
Zacznę od kosmetyku, o którym wiedziałam, że będzie w pudełku. Kueshi Żel Aloesowy 98% to strzał w dziesiątkę. Każdy z nas wie, że aloes ma dobroczynny wpływ na naszą skórę. Nawilża, regeneruje i dezynfekuje. U mnie już poszedł w ruch. Po kąpielach słonecznych nad morzem mojemu synowi schodzi skóra z nosa i policzków. Pierwsze co zrobiłam po otworzeniu pudełka, to posmarowałam jego buzię żelem co świetnie ukoiło swędzenie. Widzę, że suche skórki tak nie odstają i przede wszystkim syn nie chodzi i nie kwęka, że go piecze, swędzi itp. Druga sprawa, ukąszenia. W tym roku w Międzyzdrojach było pełno komarów. Spokojnie nie można było posiedzieć na plaży. Mimo używania środków na komary, przyjechaliśmy do domu w bąblach. U mnie często występuje lekka alergiczna zmiana i po posmarowaniu widzę, ze miejsce ukąszenia się zmniejsza. Aloes rządzi!
Syoss Szampon do włosów Hair Reconstruction z linii Salonplex to szampon odbudowujący przeznaczony do zniszczonych włosów. Ma za zadanie odbudować zerwane wiązania i zregenerować włosy. Hmmm... zużyć to zużyję, moje włosy są farbowane, więc na pewno ich struktura jest zachwiana, ale nie oczekuję nie wiadomo czego. Kilka razy używałam szamponów z tej firmy i było ok. Zobaczymy jak będzie tym razem.
Peeling oraz maska do stóp Efektima na pewno zużyję. Są to dwie saszetki produktu, który ma za zadanie doprowadzić do dobrego stanu nasze stopy po ciężkim dniu. W lecie często chodzę w sandałach, więc staram się nie straszyć ani siebie, ani innych złą kondycją pięt. Używam wielu preparatów, aby ładnie się one prezentowały, więc tym bardziej jestem ciekawa efektu, jaki uzyskam po tym zabiegu.
Bardzo żałuję, że pudełko nie dotarło do mnie przed wyjazdem nad morze, ponieważ były chwile, że żałowałam, że nie zaopatrzyłam się w tego typu produkt. Antybakteryjny żel do rąk CleanHands bardzo by mi pomógł. Wszelkie wyjazdy nad morze wiążą się z milionami osób, z którymi dzielisz klamki, krzesła, ubikacje. Uwierzcie, że nadmorskie restauracje nie są w stanie odpowiednio zadbać o higienę takich miejsc i o dostępność podstawowych akcesoriów, jakim jest na przykład mydło. Oczywiście, miałam zawsze ze sobą nawilżone chusteczki, jednak nieraz to nie wystarczało i na samą myśl o tym, z czym miałam kontakt, przechodzą mnie ciarki. Mała tubka antybakteryjnego żelu spokojnie mieści się w torebce, więc można ją nosić ze sobą. Co więcej, żel nie wymaga użycia wody. Wystarczy go rozsmarować w dłonie i mamy pewność, że wszelkie bakterie zostały wybite. Jeżeli przed Wami jest urlop nad polskim morzem, zaopatrzcie się w tego typu kosmetyki. Odetchniecie z ulgą.
W lipcowym pudełku są aż cztery kosmetyki kolorowe. Aż takiej ilości jeszcze nigdy nie było. No cóż, na imprezę trzeba się przygotować, nawet jeżeli jest ona na basenie. Z Catrice można było otrzymać jeden z dwóch kosmetyków. U mnie padło na Żelowy Lakier do paznokci Iconails w pięknym czerwonym kolorze 05 It's All About That Red. Jest to na tyle uniwersalny kolor, że będzie pasować do wszystkiego i na każdą okazję.
Kolejnym kolorowym kosmetykiem jest cień do powiek Virtual w kolorze 006 Perfetto. Jest to bardzo ładny jasny róż o satynowym wykończeniu. Pigmentacja jest bardzo dobra, świetnie przyczepia się skóry i się nie osypuje. Postaram się o nim nie zapomnieć i użyć go przy najbliższym makijażu.
Niezbyt często sięgam po błyszczyki do ust, jednak kosmetyk od Vipery w ogóle nie przypadł mi do gustu. Kolor, który mi się trafił to Snow Flakes, czyli bezbarwny błyszczyk z milionem brokatowych drobinek. Jest strasznie klejący i moje włosy ciągle przyklejały się do ust. Nie, z tego miłości nie będzie. Na plus jest opakowanie, bo magnetyczne z serii Magnetic Play Zone. Można ze sobą łączyć w piramidkę różne rodzaje kosmetyków.
Ostatni kolorowy kosmetyk, to Joko Baza pod makijaż Smooth Your Face. Tego produktu jestem ciekawa, poniważ ma wygładzić i zmatowić cerę. Zobaczę też, czy przedłuża trwałość makijażu.
Mój małżonek zawsze biadoli, czemu w tych wszystkich paczkach i
przesyłkach nie ma nic dla niego. Zawsze mu powtarzam, że przecież używa
szamponów, odżywek, żeli, balsamów. Ale dla niego to za mało. W tym
boxie w prezencie znalazłam próbkę Antyperspirującego odżywczego kremu
do stóp stworzonego dla mężczyzn od ManFoot. Dobrze mi znana firma
Shefoot stworzyła linię specjalnie dla naszych Panów. Oprócz tego
otrzymałam kod rabatowy -35% na tę linię. Jeżeli ktoś z Was planuje tam
robić zakupy, to napiszcie, z chęcią Wam kod udostępnię.
Na sam koniec pokażę Wam kosmetyk, który otrzymały Ambasadorki ShinyBox. Jest to Schwarzkopf Repair Rescue Micelarna odżywka oczyszczająca z linii profesjonalnej. W czerwcowym pudełku znalazła się miniaturka tego produktu i powiem szczerze, że świetnie się spisała na moich włosach: były one nawilżone i sypkie, ładnie się układały. Teraz mam do dyspozycji 500ml tego produktu i jestem tym faktem zafascynowana.
Jak sami widzicie, zawartość lipcowego pudełka nie rzuca na kolana. Ja zawsze wychodzę z założenia, że z każdym kosmetykiem można coś zrobić, jednak oprócz kilku produktów nie ma nad czym się zachwycać. Żel aloesowy Kueshi oraz baza pod makijaż Joko chyba najbardziej trafiły w mój gust. Oraz oczywiście żel antybakteryjny CleanHands. Reszta niestety nie zachwyca zbytnio, albo nawet i odpycha, jak to ma miejsce na przykład w przypadku błyszczyka Vipera. A Wam co się najbardziej spodobało?
Plusem jest to, że w pudełku jest dużo polskich kosmetyków, jednak z drugiej strony, są to raczej pozycje z tej niższej półki. Chyba jednak wolałabym z trzy porządniejsze kosmetyki plus kilka próbek, niż pięć takich, po które raczej nie sięgnę i rozejdą się w świat (przy dobrych wiatrach). Mimo wszystko, polecam Wam subskrypcję pudełek ShinyBox, bo zawsze można znaleźć coś fajnego, co akurat nam przypadnie do gustu. Poza tym, zawsze wartość wszystkich kosmetyków to minimum 200 złotych. Zatem w ostatecznym rozrachunku się opłaca.
Pozdrawiam :)
Pudełko nie porywa niestety też najbardziej jestem zadowolona z żelu Aloesowego.Mam miniaturke tej odzywki oczyszczającej i u mnie też się sprawdziła🙂
OdpowiedzUsuńJa mam nadzieję, że kolejne pudełko powali na kolana :)
UsuńMoim zdaniem powinni się zastanowić, w pudełkach lądują coraz to gorsze produkty ;(
OdpowiedzUsuńOd stycznia otrzymuję shinybox'a i zauważyłam, że raz jest lepiej a raz gorzej :) poza tym, każdy subiektywnie ocenia zawartość. Lipcowy box mnie nie zachwycił, co nie oznacza, że nie ma tam kosmetyków, które mi się przydadzą :) jednak mam nadzieję, że w sierpniu będzie więcej produktów, które przypadną mi do gustu ;)
Usuń