Neoviderm emulsja do skóry, którego producentem jest INSTITUTO GANASSINI, otrzymałam do testów pod koniec kwietnia. Krem przetestowałam w różnych warunkach i na różne partie ciała. Zapraszam do przeczytania recenzji.
Opis produktu:
Moja opinia:
Zacznę standardowo od opakowania. Krem zamknięty jest w metalowej tubce, nakrętka odkręcana, otwór zabezpieczony sreberkiem, więc jest pewność, że krem wcześniej nie był otwierany.
Konsystencja kremu dość gęsta, zapach - dla mnie dość drażniący, w sumie ciężko mi określić jak pachnie... Krem jest treściwy, przez to wydajny, niewielka ilość wystarcza do pokrycia dużej partii ciała. Wchłania się dość długo, ale to na plus z racji tego, że jest to krem leczniczy i ma za zadanie ukoić naszą "poparzoną" skórę. Po wchłonięciu nie zauważyłam, aby pozostawiał tłustą czy klejącą warstwę.
O składzie nic nie mogę powiedzieć, bo tej informacji po prostu nie ma ani na kartoniku, ani na tubce, jest tylko napisane, że skład to "betaglukan, hialuronian sodu ora substancje pomocnicze".....
Jakiś czas temu moja cera było bardzo przesuszona, postanowiłam zastosować kilkakrotnie krem na całą twarz, pozostawiając ją do wchłonięcia na noc. Efektem była cera bardzo dobrze nawilżona, gładka.
Niestety nie poradził sobie ze stanami zapalnymi na mojej twarzy, nie goił ich jakoś szybciej, tak jak wypryski były tak były.. a szkoda, bo w sumie przede wszystkim liczyłam na to działanie.
Na kostce miałam jakieś brzydkie przesuszenie, o średnicy 2 cm, skóra bardzo się łuszczyła. Krem stosowałam miejscowo. Już po pierwszym użyciu stan skóry się poprawił, z czasem przesuszenie zniknęło, nic tam już się nie łuszczy.
Stosowałam także ten krem po depilacji nóg. Ponownie poradził sobie z podrażnieniami i nawilżył skórę.
Na oparzeniach słonecznych także przetestowałam ten produkt. Ogólnie to się nie opalam, lubię się wygrzewać, ale bardziej gdzieś nad wodą, gdzie nie czuje się tego gorąca. Na tych wakacjach poszłam tylko raz na basen z dzieckiem. Jego oczywiście całego wysmarowałam filtrem, siebie nie, bo maluch już ciągnął do wody. Mimo że na tym basenie nie byliśmy zbyt długo, bo jakieś 2 godzinki, to wystarczyło, abym wieczorem poczuła pieczenie pleców. Skóra była zaczerwieniona. Nałożyłam tam dość grubą warstwę kremu i pozostawiłam do wchłonięcia. Ulga była natychmiastowa, skóra nawilżona, nie wystąpiło jej przesuszenie czy schodzenie, co u mnie po spieczeniu zawsze następowało.
Podsumowując, jest to bardzo dobry produkt, wydajny za przystępną cenę. Można go nabyć w aptekach.
Pozdrawiam :)
też go mam i jestem w trakcie testowania :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie słyszałam o tej maści ;) Nie znam więc się nie wypowiadam ;)
OdpowiedzUsuńTeż pozytywnie oceniłam tego ni to dermatologicznego ni kosmetycznego cudaka :). Bardzo dobrze u mnie się spisał na otarciach wszelkiej maści :).
OdpowiedzUsuńTeż mam tą emulsję :))
OdpowiedzUsuńnigdy nie miałam takiej emulsji ciekawy produkt :)
OdpowiedzUsuńPrzydatny produkt :-) Takie pogotowie dla skóry ;)
OdpowiedzUsuńMnie dziwi, że nie ma podanego składu - chyba wszystkie kosmetyki sprzedawane w Polsce muszą go mieć... A jeśli chodzi o delikatne podrażnienia, to dobrze radzi sobie też krem z Revitacell z komórkami macierzystymi. Minusem jest to, że można go kupić tylko na http://www.revitacell.pl/ no i nie kosztuje mało. Chociaż moim zdaniem to dobrze wydane pieniądze.
OdpowiedzUsuń