Pewnie wiele z Was puka się w głowę, jak tak można wydać 70zł na kawałek gąbki. Kiedyś pewnie bym do tych osób dołączyła. Teraz to nie potrafię się bez niego obejść. Nawet gdybym mogła, nie zmieniłabym decyzji w sprawie zakupu. Swoje pierwsze różowe jajko Beautyblender wygrałam w konkursie i przepadłam. Wg producenta miał mi służyć około pół roku, mój ze mną wytrzymał ponad rok. Może nie sięgałam po niego codziennie, ale jednak dość często. W końcu nadszedł ten czas, że musiał ze starości wylądować w koszu. Musiałam wrócić z powrotem do flat topów. Nie było źle, jednak trochę tęskniłam do efektu, jaki mogłam osiągnąć przy pomocy BB. Niestety przez długi czas nie znajdywałam w domowym budżecie wolnych środków na własne zachcianki. Same wiecie jak to jest - zawsze znajdą się ważniejsze i pilniejsze sprawy. Kilka miesięcy temu udało mi się przeznaczyć część odłożonych pieniędzy i na stronie polskiego dystrybutora kliknęłam jajko, tym razem fioletowe, z limitowanej edycji.
Co jest takiego w tej gąbce, że tak podbija serca wizażystów czy użytkowniczek makijażu na całym świecie? Na pewno jej wielozadaniowość. Za pomocą beautyblendera można nałożyć podkład płynny, w kamieniu, mineralny, korektor, puder, róż czy rozśwetlacz. Oczywiście ja najczęściej używam go do podkładu. Po zmoczeniu gąbka zwiększa swoje wymiary, jest miękka, pory gąbki są drobne, ale widoczne. Technika nakładania jest bardzo prosta, po prostu stempluję twarz. Zajmuje to niewiele czasu, a efekt jaki się osiąga ciężko uzyskać pędzlami (choć to nie jest niemożliwe) Podkład bardzo dobrze stapia się z cerą, nie ma żadnych smug. Co więcej u mnie świetnie radzi sobie z rozszerzonymi porami - praktycznie ich nie widać. Dociera do każdego zakamarka twarzy dzięki wyprofilowanemu kształtowi. Podstawa jajka służy do nakładania produktu na większe partie, natomiast zaostrzonym szpicem docieram pod oczy, do skrzydełek nosa. Świetnie radzi sobie z rozcieraniem korektorów. Zauważyłam też, że kosmetyki nakładane BB są trwalsze, dłużej utrzymują się w nienagannym stanie.
Beautyblender przed zamoczeniem. |
Beautyblender po zamoczeniu. Kolor po pierwszym "praniu" bardzo się wypłukał. |
To czego nie lubię w BB to mycie. Używam podkładów o przedłużonej trwałości, wodoodpornych. Nie posiadam firmowego mydełka, które powinno wszystko zmyć. Niestety chwilę muszę się pomęczyć z wypłukaniem wszystkich kosmetyków. Próbowałam myć jajko zaraz po użyciu czy już po wyschnięciu. Niestety jest tak samo.
Beautyblender przed zamoczeniem. |
Beautyblender po zamoczeniu. |
Wiem, że po pojawieniu się beautyblednera na rynku pojawiło się wiele odpowiedników. Nigdy ich nie miałam i nie jestem w stanie ich porównać. Być może można dostać inne jajko, które zadowoliłoby mnie w równym stopniu co BB. Wtedy za cenę oryginału miałabym dwa czy nawet więcej odpowiedników. Pewnie z czasem wypróbuję jajka innych firm. Ale na chwilę obecną nakładanie podkładu za pomocą BB jest dziecinnie proste i nie mam zamiaru tego zmieniać. Koszt 70zł na rok jestem w stanie przełknąć. Czy warto zainwestować w jajeczko Beautyblender? Zdecydowanie TAK! :)
A Wy jakich akcesoriów używacie do nakładania podkładów? Macie beautyblender, czy używacie innych jajeczek? Czekam na Wasze komentarze :)
Pozdrawiam :)
JAm ma odpowiedniki beauty blendera i nie narzekam :)
OdpowiedzUsuńInnych jajeczek nie używałam ale dużo czytałam i wiele jajek ma bardzo dobre opinie :-)
Usuńja na początku używałam zamienników i było ok, ale jak kupiłam oryginalne jajeczko to przepadłam :) niedawno kupiłam GlamSponge i jest równie dobre i mięciutkie
UsuńUzywam Beauty Blender praktycznie odkąd pojawil się na rynku. Nie wyobrażam sobie aplikacji podkładu jakimkolwiek innym narzędziem. Nie mam nawet ani jednego pędzla tego typu :) Jak jajko się zużywa, to kupuję nowe. Niedawno, z czystej ciekawości zrobiłam odstępstwo i kupiłam gąbkę Real Techniques... Po 3 miesiącach RT nie nadaje się do niczego, tylko do wyrzucenia do kosza. Więcej się nie pokuszę o testowanie tańszych odpowiedników. Wolę zapłacić więcej i mieć spokój oraz gwarancję jakości
OdpowiedzUsuńszkoda, że gąbka RT okazała się mało trwała. Też wolę zapłacić więcej i dłużej cieszyć się BB. Poza tym, to jest jednorazowy koszt na cały rok, więc spokojnie można taki wydatek zaplanować :)
UsuńChyba by mnie mocno serce bolało, gdybym miała wydać 90 złotych na gąbeczkę... do dziś nie zdecydowałam się jeszcze na kupno tej pomarańczowej z Real Techniques... chyba jednak preferuję nakładanie palcami lub pędzlem typu "flat top".
OdpowiedzUsuńpoczątkowo może i troszkę serce boli, ale po pierwszym użyciu to uczucie przechodzi :D :D :D
UsuńKoniecznie spraw sobie kiedyś mydełko - mycie gąbki jest wtedy bajecznie proste. :)
OdpowiedzUsuńP.S. ja też właśnie piszę o BB :)
tak właśnie się na nie czaję :D Ostatnio było dodawane do BB gratis, ale moje jajko jest jeszcze na chodzie :) Może przy następnych zakupach po nie sięgnę :D
UsuńOstatnio mój mąż był ze mną w Sephorze i mówi " Patrz gąbka za 85zł chyba kogoś szczypie" hahahah no i chyba mnie szczypie bo mam ją i nie potrafię się bez niej obejść :) Dobrze,że czasami chociaż facet nie widzi różnicy pomiędzy prawdziwym BB a "podróbą" :D
OdpowiedzUsuńhahahaa :D dla wielu osób jest to zbędny wydatek :) ale tak samo jest z pędzlami, przecież ich żywotność jest ograniczona, a i z porządnych firm mało nie kosztują :D A więcej osób ich używa niż jajek :D
UsuńNigdy nie miałam ani BB ani odpowiednika... Co prawda kuszą, aczkolwiek na razie radzę sobie flat topem ;)
OdpowiedzUsuńFlat topy bardzo lubię i używam ich zamiennie z jajkiem :)
Usuńmam jakis odpowiednik, ale jeszcze go nie używałam
OdpowiedzUsuńto szybciutko użyj, zobaczysz różnicę :D
UsuńJeśli mogę doradzić ci coś w sprawie mycia, to po cięższych podkładach potraktuj jajko najpierw jakimś olejkiem, a dopiero potem detergentem :)
OdpowiedzUsuńOooo a na to nie wpadłam :) Dzięki za podpowiedź :)
UsuńMam mydełko Solid (to dedykowane do BB) i faktycznie dobrze dopiera, ale też nie w 100% - mam wrażenie, że raz ubrudzone jajo już nigdy nie wróci do stanu "nowości". Moje pierwsze jajo było w wersji Pure i tej to już w ogóle doprać się nie da, teraz mam różowe i jest lepiej, bo zabrudzenie i "niedomycie" mniej widać. Będę skrobać wkrótce posta o tej wersji jajka z mydełkiem to pokażę efekt po praniu w Solid :).
OdpowiedzUsuńno właśnie zostają na gąbce przebarwienia, co mi się nie podoba :) Chętnie poczytam o Twoich wrażeniach na temat tego mydełka :)
UsuńJa mam gąbeczkę z ezebry za 13 zł i jestem mega zadowolona. Miałam okazję stosować BB i jakiejś ogromnej różnicy nie zauważyłam ;) nie jestem jeszcze w stanie pozwolić sobie na gąbkę za 70 zł ;) ale fakt, te gąbeczki zupełnie zmieniają podkłady :)
OdpowiedzUsuńtańszych odpowiedników nie używałam, ale myślę, że można nimi uzyskać ładny efekt :) Rozumiem, że to duży wydatek, dla mnie też, dlatego lubię zbierać kasę na swoje wymarzone rzeczy :)
UsuńMam 3 jajeczka - no name z ebay, Vipera oraz Real Techniques. Sięgam tylko po RT, bo tamte się do niczego nie nadają :) Gąbeczka RT jest przyjemnie mięciutka, a efekt niezastąpiony. Może kiedyś będzie mi dane spróbować BB :)
OdpowiedzUsuńtrzeba uważać na tańsze odpowiedniki :) RT mnie kusi, pewnie kiedyś ją zakupię :)
UsuńMam jajko z Rossmanna i jest genialne, wiec nie mam zadnej ochoty na kupno oryginalu)))
OdpowiedzUsuńA to nie wiedziałam że Rossmann ma jajka :) chodzi o RT, czy jakieś inne?
UsuńKiedyś miałam to samo, BB - kawałek gąbki po co to komu? :) Później po spróbowaniu zostałam zupełnie oczarowana, moje jajko służyło mi ponad rok. Teraz używam sporadycznie pędzla Hakuro i też jestem zadowolona, ale jednak ciągnie w stronę BB :)
OdpowiedzUsuńPo pierwszym użyciu BB aż nie chce się wracać do pędzli :D
UsuńMam czarną wersję BB i uwielbiam :) czyści mi się wyjątkowo łatwo, choć myślałam, że będę mieć z tym problem, ale szare mydło domywa wszystko :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie! miałam kupić szare mydło :D Kiedyś go używałam do czyszczenia jajka i dobrze się spisywało :) A nad czarnym jajkiem się zastanawiałam, ale bałam się, że przebarwienia będą widoczne. Widać, że niepotrzebnie :)
UsuńJa mam takie fazy: chcę albo jednak nie;)
OdpowiedzUsuńJa jakoś nigdy się nimi nie fascynowałam ;) uważam to za zbędny gadżet w kosmetyczce (przynajmniej mojej ;)).
OdpowiedzUsuńchce jajko, kup mi :D
OdpowiedzUsuńJa myślę póki co nad zakupem podróbki, ponieważ nie jestem pewna, czy mi się będzie sprawdzała ta forma nakładania podkładu, ponieważ nigdy wcześniej nie używałam żadnej gąbeczki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zapraszam do mnie : http://snowarskakarolina.blogspot.com/
PS: Obserwuję i liczę na rewanż