Opakowanie cienia jest świetne. Wiele produktów przewinęło się przez moje ręce, zazwyczaj te droższe mają ładniejsze opakowania (stąd też ich ceny) ale tutaj jak sroka siedziałam i oglądałam opakowanie godzinami. W białym kartoniku znajduje się mały szklany flakonik o bardzo interesującym kształcie półkola, szkło jest bardzo masywne, grube, ciężkie. Zakrętka czarna duża. Dostęp do cienia chroni biała "zatyczka", dzięki niej cień nie ma zbyt szybko wysychać.
Sam cień jest w bardzo ciekawym kolorze - podstawą jest ciepły brąz, taki kasztanowy, a w nim zatopione są zielone pigmenty, w zależności od grubości warstwy na powiecie oraz kąta padania światła, kolor się zmienia, raz jest bardziej brązowy, raz bardziej zielony. Taki duochrom.
Konsystencja kremowa, zbita, ale miękka. Bardzo łatwo się rozsmarowuje po powiece.
Do aplikacji stosuję pędzelek o kształcie języczkowatym, nabieram nim cień z opakowania a następnie nanoszę go na powiekę. I teraz jeżeli mam więcej czasu na makijaż, to rozcieram cień tym samym pędzlem, natomiast gdy już muszę wychodzić, to robię to palcem. Efekt jest praktycznie taki sam, pędzelkiem trzeba się jedynie troszkę dłużej namachać. I właśnie - cień w tym kolorze, dzięki temu, że kolor nie jest jednoznaczny, świetnie prezentuje się solo na powiece. Nie trzeba bawić się w cieniowanie itp. U mnie idealnie się sprawdza przy szybkich makijażach, bo raz dwa i makijaż oczu gotowy. Często jedynie delikatnie rozświetlam kącik wewnętrzny innym kolorem.
Skład:
Trwałość cienia jest bez zarzutu. Jestem mile zaskoczona, bo tak jak we wstępie pisałam, z cieniami w kremie nie mam zbyt dobrych wspomnień, natomiast tutaj nie mogę mu nic zarzucić. Trzyma się powieki przez kilkanaście godzin, nie roluje się, nie zbiera się w załamaniu, kolor nie płowieje. Nie potrzebuje żadnej bazy pod cienie, by przedłużać trwałość. I to co jest wielkim plusem przy takich produktach - nie ma mowy o żadnym osypywaniu się. Dla mnie IDEAŁ :)
Tak się prezentuje cień w akcji:
(wewnętrzne kąciki lekko rozświetliłam beżowym cieniem , reszta powieki jest pokryta cieniem Sigma)
Cała buzia.
Tutaj bardzo dobrze widać jak ten cień się prezentuje: w zewnętrznym kąciku widać brąz, a środek to połyskująca metaliczna zieleń. Kącik wewnętrzny rozświetlony innym cieniem.
Minusów nie znalazłam i przez to mam ochotę na więcej kolorów. Cena nie jest też jakaś straszna, bo tylko $13.00, co w przeliczeniu na złotówki wychodzi ok 40zł.
Jeżeli macie możliwość zakupów produktów Sigmy, spójrzcie na te cienie - nie tylko pędzle są znakomitej jakości. Naprawdę warto :)
PS. Sorki, że mnie tak mało, ale życie... i niestety już tak będzie częściej. :/
Pozdrawiam :)
Efekt rewelacyjny!!! W życiu bym nie pomyślała, że na powiece jest jeden cień! Pięknie ;)
OdpowiedzUsuńTylko w wewnętrznym kąciku jest inny dzień, reszta powieki to cień Sigmy.
UsuńKolor tego produktu jest bardzo fajny:)
OdpowiedzUsuńprzyznam, że wygląda naprawdę ładnie :)
OdpowiedzUsuńPrezentuje się nieziemsko :-)
OdpowiedzUsuńjest piękny - mam bardzo podobny też kremowy od Benefit no i jakie rozmarzone spojrzenie :)
OdpowiedzUsuńjedyne jako tako znośne zdjęcie ;))) było dużo innych fajnych, ale cera wyszła albo strasznie różowa, albo prześwietlona. Złe ustawienia aparatu :)))
Usuńcudo, podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńKolorki mocno błyszczące. Efekt też ciekawy :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://kosmetycznaplaneta.blogspot.com/