W tym miesiącu z przeglądem Shinyboxa przychodzę dość późno. A to dlatego, że wysyłka pudełek się opóźniła i dotarła do mnie dopiero pod koniec poprzedniego tygodnia. W pracy mam lekkie urwanie głowy, do tego zjazdy na studiach, zbliżający się egzamin - to wszystko także spowodowało opóźnienie. Mam jednak nadzieję, że zainteresuje Was to, co mam do powiedzenia na temat kwietniowego Shinybox'a Spring Kiss. Dziś będzie trochę nietypowo, więc zapraszam do dalszego czytania.
Spring Kiss to najnowsza propozycja ShinyBox. Powitaj nową siebie wraz z wiosennym pudełkiem i udaj się w energetyczną, pełną kosmetycznych niespodzianek przygodę.
W mediach społecznościowych zawrzało. Temat kwietniowego shinyboxa nie schodził z ust klientek, większość wypowiedzi nie była pozytywna. Na tak negatywne opinie przede wszystkim wpłynęło opóźnienie wysyłki. Rozumiem zdenerwowanie, ale serio, nigdy Wam się nie zdarzyło nie wyrobić się o czasie? Nawet najlepszym się to zdarza. Firma przeprosiła, poprosiła o zrozumienie. I niestety na tym zaprzestali. Wydaje mi się, że oprócz przeprosin powinno być działanie, które spowoduje, że niezadowolony klient stanie się wierny marce np. rabat dla klientek na następne pudełko, dodatkowy produkt.
Drugi zgrzyt pojawił się po dostarczeniu pudełka - brak karty informacyjnej o produktach w formie wydrukowanej. Firma oficjalnie nie poinformowała klientek o tym, że kartę można ściągnąć z ich strony w formie pdf, takie informacje znalazłam dopiero w komentarzach. I tu ponownie, w moim odczuciu, firma nie zareagowała odpowiednio. Myślę, że wystarczyłaby informacja na Facebooku, mail do klientek, że w ramach ochrony drzew, bycia eko itp karty informacyjne będą wysyłane do klientek w formie pdf. Nawet jeżeli prawdziwym powodem braku kart jest to, że drukarnia zawaliła, takie wyjaśnienie by zostało zaakceptowane przez klientki i nie byłoby dymu. Ponownie zabrakło działania.
Trzecim dyskusyjnym tematem jest zawartość pudełek. Jeżeli subskrybujecie shinyboxa, to widzicie, że od kilku miesięcy nie jest najlepiej. Według opinii klientów, kosmetyki dołączane do pudełek są z niższej półki cenowej, zazwyczaj dostępne w osiedlowych drogeriach. I coś w tym jest. Jest to mój trzeci rok, od kiedy jestem Ambasadorką i kiedyś kosmetyki, które były dołączane do pudełek, były bardziej nietypowe, z firm niszowych, bardziej eko. Choć tak naprawdę, jest to bardzo subiektywna opinia. Trzeba pamiętać, że każdy będzie co innego sądził, co innego mu się spodoba. Dla mnie kwietniowe pudełko jest średnie, nie było z mojej strony ochów i achów, ale patrząc się tak realnie, wszystkie kosmetyki zużyję. W ostatecznym rozrachunku, dla mnie jest ok. No dobrze, zobaczcie co znalazłam w pudełku.
Carlo Bossi Perfumy Spring Kiss - ładny zapach, świeży, kwiatowy, wersja travel size idealna do torebki. Brakuje mi atomizera, ale ostatecznie sobie poradzę i wiosną/latem będę używać.
Molly Lac Lakier hybrydowy od allepaznokcie - z tego produktu jestem jak najbardziej zadowolona, bo już dawno przerzuciłam się z normalnych lakierów na hybrydy. Kolor, który otrzymałam to jasny zimny fiolet. Jest dobrze. Do lakieru były dołączone tej samej firmy ozdoby do paznokci. Pozwólcie, że to przemilczę.
Revers Rozświeltacz w płynie kolor 01 Unicorn - rozświetlacze używam, choć nie lubię tych w płynie. I raczej z nim się nie polubię. Po pierwsze kolor jest nie mój, nie podoba mi się efekt, który pozostawia na skórze.
Himalaya Herbals Delikatny tonik do cery wrażliwej - ten kosmetyk u mnie się nie zmarnuje, w codziennej pielęgnacji używam toników, więc na pewno po niego sięgnę. Ma nawet przyjemny skład, mam nadzieję, że moja cera go polubi.
Dermaglin Maseczka do twarzy z zieloną glinką kambryjską - otrzymałam wersję przeciwzmarszkową. Te glinki bardzo często trafiają do pudełek i zawsze je zużywam, jestem z nich bardzo zadowolona.
One Ingredient Krem ze śluzem ślimaka Snail Your Skin - próbka nazwana produktem pełnowymiarowym. To się kupy nie trzyma. No cóż, nie sądzę, abym po jednej aplikacji była w stanie cokolwiek powiedzieć o tym kremie.
Bispol Lady Charlene podgrzewacze zapachowe - yyyy, no dobra, na to nie mam wytłumaczenia. Moim zdaniem, tego typu produkty powinny być traktowane jako dodatek, więc tak go traktuję. Wrzucam do szafki z ... innymi tealightami.
Kolejny produkt dołączony do pudełka jest niekosmetyczny, otrzymały je Ambasadorki ShinyBox.
Jest to książka "Prosty układ" autorstwa K.A. Figaro, nowość na rynku od Wydawnictwa Foksal. Jestem uzależniona od książek i czasami sięgam po literaturę kobiecą, odprężam się przy nich. Tak też było z tą książką - dzisiaj rano skończyłam ją czytać. Może nie jest to poziom After, Crossa czy nawet Gray'a, wiele rzeczy nie trzymało się dla mnie kupy, nie do końca przemawiały do mnie dialogi, główna bohaterka została przedstawiona jako "głupiutka gąska" choć myślę, że autorka chciała bardziej się skoncentrować na emocjonalności podejmowanych decyzji (co w moim odczuciu jej się nie udało). Tak czy siak, w kilka godzin książkę przeczytałam. Miło by było częściej widzieć takie dodatki.
Jak widzicie, większość tych produktów mi podpasowała, nie ma tragedii jaka była przedstawiana w Social Media. Obserwuję profil ShinyBoxa na Facebooku i widzę, że firma się stara. Nie do końca został zażegnany kryzys, moim zdaniem dużo się wyjaśni po majowym pudełku. A z udzielanych podpowiedzi myślę, że zadowoli wiele klientek.
Co sądzicie o zawartości pudełka? Jestem też ciekawa Waszego zdania na temat działań marketingowych firmy, może macie inne wnioski.
Pozdrawiam :)