czwartek, 29 czerwca 2017

SHINYBOX CZERWIEC Celebration Time

4

Na to pudełko Shinybox czekałam ze zniecierpliwieniem od maja, czyli od kiedy pojawiła się o nim informacja. Byłam bardzo ciekawa, co zostało dla nas przygotowane na 5 urodziny ShinyBox. Tak, ShinyBox jest z nami już od 5 lat, ja jestem Ambasadorką od stycznia tego roku i co miesiąc odkrywam coraz to ciekawsze produkty. Bo firma nie zwalnia i szuka interesujących, niestandardowych kosmetyków, które pozwolą nam odkryć marki, o istnieniu których wcześniej nawet nie słyszeliśmy. W czerwcu dostępne były aż trzy warianty boxów: Standard (dla tych co po raz pierwszy poczynili zamówienie), XXL (dla tych, którzy subskrybują od minimum maja) oraz VIP (dla tych, którzy mają przynajmniej półroczną subskrypcję). Jako Ambasadorka ShinyBox załapałam się na pudełko XXL, w którym znalazłam 8 pełnowymiarowych produktów o łącznej kwocie 300zł. A koszt takiego pudełka to 49zł. Opłaca się? Myślę, że tak. Zobaczcie co znalazłam w swoim pudełku i co mnie zachwyciło. Zapraszam na prezentację SHINYBOX Celebration Time.




Na początku pokażę Wam dwa produkty Kueshi, które były promowane przed wysyłką pudełek na Facebooku Shinyboxa. Firmy nie znam, ale jak zobaczyłam co będzie, to trochę "pogrzebałam" w necie. I na to czekałam.

Kueshi Kremowy balsam do ciała i rąk świetnie nawilża skórę i szybko się wchłania. Skóra staje się miękka, gładka i świetnie pachnąca - zapach jest bardzo słodki, kojarzy mi się z wakacyjnym ciastem. Kosmetyk jest naturalny, nie zawiera parabenów i nie jest testowany na zwierzętach. Na broszurce informującej, co się znajduje w pudełku, jest zdjęcie balsamu z pompką, jednak dostałam bez. Trochę szkoda, bo przy tak dużej pojemności (500ml!) bardzo to by ułatwiło aplikację. Ale nie narzekam.



Drugim kosmetykiem od Kueshi jest rewitalizujący tonik do twarzy. Jest to kolejna gwiazda w pudełku, na którą czekałam. Pięknie pachnie, dobrze tonizuje skórę. Jest idealny dla skóry wrażliwej. Myślę, że się polubimy. 



Mincer Pharma Wzmacniające serum do dłoni i paznokci to kolejny kosmetyk, który mnie zainteresował. Ma on za zadanie nawilżyć skórę dłoni i wzmocnić paznokcie. Miałam już jeden kosmetyk z tej firmy - nawilżającą maskę do twarzy, po której nałożeniu momentalnie piekła mnie skóra - któryś ze składników źle na mnie działał. Jednak to nie spowodowało niechęci do tej marki, bo prezentuje się ona zacnie. Natomiast serum do dłoni i paznokci spełnia swoje działanie, świetnie nawilża skórę. Ostatnio między palcami strasznie wysuszyła mi się skóra (ach, te prace domowe) i serum świetnie sobie z tym poradziło - po wysuszeniu nie ma śladu.


Pozostanę jeszcze w temacie dłoni i paznokci. W pudełku można znaleźć odżywkę do paznokci Trind, Opakowanie jest małe - 4ml, więc jest to miniaturka. Na razie moje paznokcie są w dobrym stanie (o dziwo!), więc nie będzie na nich jakiś spektakularnych efektów, ale mam nadzieję, że ta odżywka jeszcze bardziej je wzmocni i będę mogła cieszyć się naturalnymi, długimi pazurkami.


Tym razem coś dla ciała, czyli Olejek do Kąpieli Kneipp. Jest to ponownie miniaturka. 20ml, wg informacji od producenta, wystarczy na 1-2 kąpiele. Niestety nie jestem posiadaczką wanny, tylko prysznica, więc kosmetyk powędruje dalej. Ma dość ładny skład, pełno w niej  olejów z oliwek, słodkich migdałów, arganowy, limonki, choć wysoko są perfumy. Nie otwierałam i nie powiem jak pachnie, ale myślę, że przyjemnie.


Kolejną miniaturką w pudełku jest Schwarzkopf Micelarna odżywka myjąca z linii profesjonalnej. Opakowanie ma 50ml i przyda mi się przy wakacyjnym wyjeździe, nie będę musiała brać ze sobą dużej butli. Przyznam się, że ten kosmetyk mnie zaciekawił, bo pełnowymiarowy produkt nie należy do tanich. Ciekawe, jak wpłynie na moje włosy. 


W pudełku, jak zawsze, można znaleźć saszetki i maseczki. SheFoot wrzuciła Sól do kąpieli stóp z minerałami z morza martwego, Farmona - Nivelazione Intensywnie regenerującą kurację SOS dla stóp oraz dwupak Tutti Frutti Szampon do włosów i Olejek do kąpieli - jest to świetne rozwiązanie na krótkie wakacyjne wypady z domu. Natomiast od Efektima można znaleźć Peeling + Maska + Krem myjący do twarzy 3 w 1, preparat przeznaczony do oczyszczania skóry. Można go używać jako mleczko do mycia albo jako maseczkę. 

 
 
 


Do pudełek XXL był dorzucany jeden z pięciu kosmetyków, mi się trafił Evree Normalizujący krem nawilżający do twarzy. Przeznaczony jest on do skóry tłustej z niedoskonałościami, więc idealny dla mnie. Firmę Evree znam i lubię od nich kosmetyki, ostatnio je odkrywam i jestem z nich zadowolona. Na razie ten krem poczeka w kolejce, bo mam inne w użyciu.




Żałuję, że w ShinyBoxach jest tak mało kolorówki, choć z drugiej strony, rzadko kiedy otrzymywałam normalny kolor, czy kosmetyk, który był przeznaczony do mojej cery. I tym razem chyba będzie podobnie. Znalazłam kredkę do ust Smart Girls Get More. Ta firma raczej kojarzy mi się z nastolatkami, a ja do tej grupy już niestety nie należę. Natomiast na InstaStory powiedziałam, że kolor pomadki jest brązowy. Tak wygląda w sztucznym oświetleniu, natomiast w dziennym prezentuje się już lepiej. Posiadam kolor 03 Nude Bronze i jednak można tam dostrzec trochę z różu. Może nie będzie aż tak źle?



Na koniec zostawiłam coś dla duszy - Hello Slim  Dwustopniowy Program Teatox. Dwa opakowania herbatek ziołowo-owocowych wystarczy spokojnie na miesiąc przy codziennym ich piciu rano i wieczorem. Mają one przyspieszyć metabolizm, oczyścić organizm z toksyn oraz pomóc zrzucić nadmiar kilogramów. Brzmi idealnie? Oby tak było! 


Podsumowując, czerwcowe pudełko bardzo mi się podoba, większość kosmetyków przypadła mi do gustu, jest różnorodne i każdy znajdzie coś dla siebie. Mi najbardziej podobają się kosmetyki Kueshi, Evree, Mincer oraz herbatki Hello Slim. Raczej nie sięgnę po kredkę do ust oraz olejek do kąpieli. Reszta też się przyda, zapewne je zużyję w najbliższym czasie. 

A co wy sądzicie o zawartości czerwcowego ShinyBoxa? Wpadło Wam coś w oko?

Pozdrawiam :)












Czytaj dalej »

niedziela, 18 czerwca 2017

SPARKLE RED || Makijaż

11

 

Dzisiejszy makijaż jest typowo imprezowy: czerwień na powiekach, sztuczne rzęsy, mocne konturowanie oraz ciemne usta sprawdzą się na wieczór. 

 

 
 

Użyłam przede wszystkim matowych cieni do powiek Glazel, do których od czasu do czasu wracam. Jednak błysk zawdzięczam pięknemu pigmentowi od Kobo Professional. Niestety przy zbliżeniach oczu tego nie widać, nie potrafię robić porządnych zdjęć, gdzie jest brokat, na żywo pięknie wszystko się mieniło. Najlepiej ten efekt widać na zdjęciach całej twarzy.
Zazwyczaj tak mocne makijaże oczu łączę z pomadką typu nude, jednak tym razem postanowiłam uciec od utartych schematów. Do tak mocnego makijażu świetnie pasują brązowe szminki, ja wybrałam wersję matową. 



 Lista kosmetyków:


//TWARZ (FACE)//
- Estee Lauder Double Wear 2N1
- Infallible Total Cover Full Coverage Longwear Concealer Palette
- Catrice Liquid Camouflage 020
- Kobo Professional Face Contour Palette
- Bobbi Brown Shimmer Brick Compact Rose.
- My Secret Face Illuminator Powder  Princess Dream
//BRWI (BROWS)//
- Inglot AMC Brow Liner Gel 12
 //OCZY (EYES)//
- Zoeva Eyeshadow Fix Matte Long Wear
- Sigma Beauty Gel Eye Liner Wicked
- Makeup Geek Eyeshadow: Roulette
- Glazel Eyeshadows: light pink, pink, red, brown
- Kobo Professional Pure Pearl Pigment 512  Cherry Sparks
- False Lashes Ardell Wispies Baby Wispies
- Inglot Duraline
- L'Oreal False Lash Superstar XFiber Mascara
//USTA (LIPS)//
- Kobo Professional Matte Lips 414 Smoked Wood



Robiąc zdjęcia myślałam, że oszaleję. Ogólnie od wczoraj bardzo źle się czuję. Aż dziwne, ze udało mi się coś zrobić przed południem na bloga, bo później to cały dzień przeleżałam. Robiąc zdjęcia czułam się bardzo zmęczona i to było widać na wielu zdjęciach. Znowu ciężko było cokolwiek sensownego wybrać. Poza tym, moje włosy postanowiły zastrajkować, miały wczoraj straszny dzień i niestety nie wyglądają korzystnie, każdy z nich był w inną stronę. Nie lubię swoich włosów, nie mam na nie pomysłu. To sobie pomarudziłam. Mam nadzieję, że u Was jest bardziej pozytywnie :)

Pozdrawiam :)

 
Czytaj dalej »

środa, 14 czerwca 2017

Sunny || Makijaż

9


Tydzień mam w miarę luźny, nadal siedzę w domu, więc staram się nadrabiać blogowe zaległości. W planach mam kilka recenzji kosmetyków, jednak zanim to, to pokażę Wam wczorajszy makijaż, z którego jestem zadowolona.


 
 

 Może zainteresuje Ciebie:


Makijaż utrzymany jest w ciepłej tonacji, sięgnęłam po brązy, pomarańcze oraz żółty cień. Środek powieki jest najjaśniejszy, natomiast kąciki wewnętrzne i zewnętrze są ciemniejsze. Ta technika jest bardzo spektakularna, jednak nie każdemu pasuje  najlepiej w niej wyglądają osoby, których oczy nie są zbyt blisko osadzone. Osobiście preferuję jasne kąciki wewnętrzne, jednak przyznam się, że w tym makijażu dobrze się czułam. Choć ciężko było zrobić zdjęcia całej twarzy - na praktycznie każdym zdjęciu z otwartymi oczami wyglądałam, jakbym chciała komuś krzywdę zrobić :) Ale coś tam udało się wybrać. Wy też tak macie, że robicie 50 zdjęć, z czego 1-2 są w miarę sensowne i do pokazania? U mnie jest to notoryczne :)

 
 
 

Lista kosmetyków:
 //TWARZ (FACE)//

- Estee Lauder Double Wear 2N1

- Kryolan Concealer Circle No.2

- Catrice Liquid Camouflage 020

- Kobo Professional Brightener Matt Powder 313 Banana Cream
- Kobo Professional Matte Blush Palette

- Sensique Bronzing Powder 107  Natural Tan

- Sensique Rainbow Highlighter Powder 301 Rainbow Magical


 //BRWI (BROWS)//
- My Secret Design Your Eyebrown Color Wax 01 Warm Taupe

- L'Oreal Brow Artist Genius Kit Palette Medium to Dark

 //OCZY (EYES)//

- Zoeva Eyeshadow Fix Matte Long Wear

- Sigma Beauty Gel Eye Liner Wicked

- Makeup Geek Eyeshadows: Mirage, Desert Sands, Bada Bing

- My Secret Glam & Shine Eyeshadow 10 Yellow
- Sensique Velvet Touch 156 Orange


- False Lashes noname

- L'Oreal False Lash Superstar XFiber Mascara

//USTA (LIPS)//

- L'Oreal Color Riche Matte 103 Blush in a Rush

 
 
 


Co sądzicie o takiej technice malowania oczu? Może wolicie standardowe cieniowanie?

Pozdrawiam :)



Czytaj dalej »

wtorek, 13 czerwca 2017

REGENERUM Regeneracyjny szampon oraz serum do włosów

4

Bardzo rzadko stosuję apteczne lub specjalistyczne produkty do włosów. Dlatego też bardzo mnie zainteresował duet od REGENERUM: Regeneracyjny szampon do włosów oraz Regeneracyjne serum do włosów. Ostatnią kroplę z tubki szamponu wycisnęłam wczoraj, po ok 4 tygodnia używania. Wydaje się, że oznacza to małą wydajność, jednak nic z tych rzeczy. Używaliśmy go wspólnie - ja i mój mąż. Zobaczcie, co sądzimy o kosmetykach Regenerum.

 

 

Może Ciebie zainteresuje:
--->  Regeneracyjne serum do twarzy REGENERUM




Szampon oraz serum otrzymałam w kartonikowym opakowaniu, na którym znajdują się najważniejsze informacje takie jak skład, sposób użycia i oczywiście opis działań. Tubki są wykonane raczej z grubszego plastiku. Szampon jest przezroczysty, lekko mętny, średnio gęsty, natomiast serum gęste, białe. Wydajność szamponu moim zdaniem jest dość dobra. Używałam go razem z mężem - ja myję włosy co dwa dni, natomiast mój mąż codziennie. Starczył nam na cały miesiąc. Do umycia włosów wystarcza niewielka ilość, dobrze się pieni. Zapach raczej delikatny i nienachalny, po zmyciu preparatu nic nie czuć. Natomiast serum używałam tylko ja, myślę, że pozostało go połowę, sięgałam po niego co mycie, czyli średnio 3-4 razy w tygodniu. Także tutaj niewiele potrzeba do pokrycia wszystkich włosów. Zapach, podobnie jak w przypadku szamponu jest nienachalny i ulatnia się po jego zmyciu.



Po miesięcznym stosowaniu szamponu nie mam jakiś większych uwag. Dobrze oczyszczał skórę głowy i włosy. Nie były one poplątane, raczej  sypkie.  Dłużej były świeże i nie musiałam popołudniu drugiego dnia sięgać po suchy szampon, jak to się dzieje przy większości drogeryjnych szamponów. Wydaje mi się też, że włosy są gładsze, bardziej lśniące. Niestety nie zadziałał na moje końcówki, nadal się rozdwajają. Natomiast zatrzymam się dłużej nad kondycją włosów męża, który musi uważać z doborem kosmetyków. Ma on bardzo wrażliwą skórę głowy i dużo kosmetyków niekorzystnie na nią wpływa, co objawia się silnym łupieżem. Stosując przez miesiąc szampon Regenerum nic się takiego nie pojawiło, czyli łagodnie zadziałał na skalp, odżywił i ją nawilżył. Co do włosów, niestety nie poradził sobie z bardzo szybkim ich przetłuszczaniem. Jego włosy po umyciu i wysuszeniu prezentowały się naprawdę ładnie - były lśniące, gładkie, sypkie i się nie puszyły. Natomiast już na drugi dzień musiał je ponownie myć.

 


Serum używałam zawsze po użyciu szamponu więc ciężko mi powiedzieć, co by było, gdybym połączyła go z innym kosmetykiem. To co od razu zauważyłam, to to, że nie miałam problemów z rozczesywaniem włosów, z czym nie mogłam sobie poradzić odkąd zaczęłam rozjaśniać włosy. Mogę wywnioskować, że jednak potrzebuję odrobiny silikonów, których ostatnio unikałam. Nie zauważyłam także nadmiernego obciążenia włosów, po wysuszeniu włosów były one ładnie odbite od nasady i sypkie, tak jak w przypadku szamponu. Nie puszyły się one ani nie elektryzowały. 

Dla zainteresowanych pokazuję skład. Pierwsze zdjęcie to skład szamponu, a drugie - serum.


Podsumowując, kosmetyki Regenerum nie zrobiły naszym włosom krzywdy - prezentują się one ładnie, są gładkie, lśniące, nie splątane i nie obciążone. Jednak nie spowodowały przyśpieszonego bicia serca. U mnie nie poradziły sobie z rozdwajającymi końcówkami, na co po cichu liczyłam, natomiast u męża nie zniwelowały nadmiernego przetłuszczania. Być może cztery tygodnie to za krótko, aby zobaczyć większe efekty, być może dłuższe stosowanie kosmetyków spowodowałoby zauważenie zmian w obszarach, które nas interesowały.

Używałyście tych kosmetyków? Jakie macie o nich zdanie?

Pozdrawiam :)


Czytaj dalej »

poniedziałek, 12 czerwca 2017

Nocne brokatowe maziaje

3

Od tygodnia moje dziecko jest chore - zapalenie płuc. Mamy zakaz wychodzenia z domu, więc wszystkie popołudnia spędzam w czterech ścianach. Wymyślanie zajęcia siedmiolatkowi jest dość trudne, bo to nie, tamto nie, ciągle nudzi mi się itp. I tak mija dzień za dniem, ten tydzień będzie podobnie wyglądał. Najlepsze jest to, że po moim synu nie widać choroby, od czasu do czasu kaszlnie. Ale lekarz coś tam jeszcze słyszy... Aby się odstresować, w sobotę wieczorem, gdy mały poszedł już spać, postanowiłam trochę się pobawić makijażem. Od dawna chciałam spróbować "lipartów". Jestem pod ogromnym wrażeniem, co niektóre dziewczyny potrafią stworzyć na ustach. Mnie daleko do takiej perfekcji, więc postanowiłam pobawić się pomadkami i brokatem. Wyszły z tego niekontrolowane maziaje z dużą ilością przemieszczającego się brokatu, które jednym mogą się podobać, innym już nie. Sam efekt na zdjęciach nawet ciekawie wygląda, choć nie jest to "mistrzostwo świata". Ot, takie coś na rozładowanie napięcia.

 



1. Na początku pomalowałam usta fioletowo - fuksjową pomadką Kobo Professional Matte Lips 404 Monaco.



2. Na środku ust wklepałam fioletowy brokat, starając się, aby w środku było najwięcej skoncentrowanego tego proszku. Nie wyszło wcale tak źle. Początkowo miałam na tym zakończyć zabawę, jednak postanowiłam coś jeszcze pokombinować.




3. Roztarłam granice pomadki i delikatnie dodałam tego samego brokatu na zewnątrz. Na środek ust nałożyłam jasno różowo-srebrny brokat.




4. Na zdjęciach zauważyłam, że w kącikach ust zrobiły się nieładne plamki, więc jeszcze bardziej roztarłam fioletowy brokat. 






Co sądzicie o czymś takim? Częściej pokazywać Wam moje udane (lub nieudane) zabawy?

Pozdrawiam :)   



Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia