wtorek, 30 lipca 2013

PIN UP WEEKEND VIP - dużo zdjęć i filmik! :))))

26


Dzisiaj chciałabym Wam opisać fenomenalny weekend, który spędziłam w Poznaniu dzięki MaxLash Professional London. Weekend przygotowany w najmniejszych detalach - i to ze strony organizatorów, i ze strony samych uczestniczek. Weekend, gdzie nie było czasu na odpoczynek, bo wciąż się wiele działo. Weekend, gdzie mogłam zapomnieć o otaczającym świecie i przenieść się do innego świata, świata PIN UP. Weekend, którego nigdy nie zapomnę. WEEKEND VIP z marką MAXLASH PROFESSIONAL LONDON.

Jak to się wszystko zaczęło? Od maila z zaproszeniem na spotkanie blogerek. Już sam opis tego co na nas tam miało czekać, był niesamowity. Tak, musiałam stanąć na rzęsach i być tam :D Pamiętacie stylizację na Edzia? :P Dzięki właśnie niej znalazłam się w grupie blogerek mających zaproszenie do Poznania :) Oczywiście plany i sam przebieg weekendu ewoluowały z czasem, aby w końcu przeczytać: spotkanie jest w Poznaniu 20 lipca!
Powiem szczerze, że nie mogłam się doczekać tego weekendu. Przygotowywałam się do niego, powiedziano nam - bierzcie sukienki pin up, dodatki i ogromną ilość pozytywnych emocji. Reszta jest w naszych rękach :)

Ja w sukienkach raczej nie chodzę, więc miałam mały problem ze znalezieniem w sklepie typowej pinupowej kiecki. Z pomocą przyszła mama, która zgodziła się na jej uszycie. Z wieloma wydrukami poszłam do niej i pokazałam "to chcę!" Oczywiście nie było tak prosto - już problemy rozpoczęły się przy materiale, bo w żadnym sklepie czy hurtowni nie było matowej czerni (taką chciałam sukienkę! ) Ostatecznie - czerń z kwiatkami, a dodatki czerwone, sądzę, że to taki typowo pinupowy wzór ;)


PODRÓŻ NA VIP WEEKEND
Nie ma co się czarować, trzeba było rano wstać. Pociąg z Wrocławia do Poznania miałam o 7 rano, o 6 rano wyjeżdżałam ze swojego miasta, aby dotrzeć na dworzec. Budzik zadzwonił o 4,30 po dwóch godzinach snu. Ciężko było, ale łyk kawy mnie dobudził i mogłam się szykować. Przede wszystkim musiałam się dopakować, bo wieczorem dnia wcześniejszego jakoś tak czasu nie było. Wyjazd tylko na dwa dni, a nie mieściłam się do walizki! Ale ostatecznie się udało. Potem szybki makijaż, przygotowanie śniadania i "witaj przygodo!"
Z Wrocławia do Poznania podróż trwała 3h, o dziwo szybko zleciało, bałam się że ten czas będzie się dłużył, ale słuchanie muzyki (tak, tak :) DM) oraz krótkie drzemki sprawiły, że bardzo szybko znalazłam się w na miejscu, gdzie na dworcu czekał już Maciej ze swoim szarym BMW ;))))


O Maćku można by pisać i pisać. Jest on współwłaścicielem firmy Maxlash Professional i to on od początku się z nami kontaktował. Jest to człowiek, którego lubi się od razu, po pierwszym kontakcie, pozytywnie nastawiony do wszystkiego, pozytywnie zakręcony, mający swoją pasję, jaką są stare samochody :) A jednocześnie posiada firmę typowo kobiecą. Widać, że lubi to co robi. Nawet ma swój kuferek ;))) Gdy opowiadał o zabiegach, które oferuje firma, było widać błysk w oku. Podziwiam ludzi, którzy w tej szarej rzeczywistości potrafią odnaleźć się i stworzyć coś co kochają, nie istnieją dla nich żadne ograniczenia :) Taki jest Maciek, rozmowy z nim to przyjemność. Nooo i koniec tego słodzenia ;)


Wracając do tego co się działo. Po przybyciu na dworzec spotkałam się jeszcze z Dominiką, Magdą oraz Agatą. Pojechałyśmy do Hostelu, aby zostawić bagaże i spotkałyśmy się z Moniką i Beatą. Do nas jeszcze miały dotrzeć Aga i Magda, ale to dopiero ok godziny 13.


Rozpoczęliśmy zwiedzanie Rynku w Poznaniu. Naszym przewodnikiem był Maciek, który specjalnie przygotował się na tę okazję. Poznałyśmy historię okolicznych pubów i lokali :))))))) Haha :) nieee. no do końca tak nie było.. wcześniej byłyśmy w Farze Poznańskiej, potem oglądałyśmy kamienice w Poznaniu, aby ostatecznie o 12:00 zobaczyć trykające się koziołki ;)



HOSTEL TEY
Muszę przyznać, że o hostelach miałam inne wyobrażenie: łóżka piętrowe ze starą pościelą, z niemalowanymi ścianami od dekad. Pozytywnie byłam zaskoczona. Pokoje nie były może dużych rozmiarów, ale było przyjemnie, czysto, kolorowe ściany, firanki. Było przytulnie i miło. Moją współlokatorką była Beata, znana Wam na pewno jako Ewalucja.

LUNCH - CRIME STORY
Na 13 byliśmy wszyscy umówieni na jedzonko w w/w lokalu. Mieści się on na Starym Rynku Poznania. Nasza szóstka była pierwsza, Maciek pojechał po Agę i Magdę, doszła do nas Agnieszka Szeremeta, Piotrek oraz Rafał - nasz filmowiec cień! :) Nie lubię być nagrywana czy fotografowana (takie zboczenie:)) więc zazwyczaj w takich sytuacjach wiem co i jak. Ale nie z Rafałem.. po prostu on kręcił, nawet nie wiedziałyśmy kiedy. A to co później stworzył, jest meeeega.
W czasie obiadu mogłyśmy ze sobą porozmawiać, zapoznać się. Dodatkowo było losowanie: kto z kim śpi, kto kogo maluje itp :) Dostałyśmy też pamiętniki, w których mogłyśmy na świeżo zapisywać nasze przemyślenia, wpisywać sobie nawzajem podziękowania, życzenia, miłe słowa :) Bardzo sympatycznie spędziłam ten czas :)



SALON "MALINOWA OD-NOWA"
Po lunchu udaliśmy się do Skórzewa do salonu Malinowa Od-Nowa, gdzie czekały na nas kolejne atrakcje. Warto tutaj wspomnieć o wystroju. Każdy detal był przemyślany i dopracowany. Wszystko w stylu pinupowym: nawet kokardki były na cukierniczce. A od jakich smakowitości uginały się stoły? Pychotka :) Dziękuję Kasiu!





pstryk pstryk ;)))


STYLIZACJE, MAKIJAŻE, CIUCHY I FRYZURY
I teraz się zaczęło. Maciek oficjalnie się przedstawił (hihi) przywitał, przedstawił całą ekipę współpracującą z Maxlash. Piotrek, nasz osobisty barman, przygotowywał drineczki - pychotka. Do działania przeszła Agnieszka Szeremeta, która przedstawiła nam historię stylu Pin Up i przykładowy makijaż pokazała na modelce - Kasi. Coś tam o makijażu wiem, jestem typowym samoukiem,  ale pokaz makijażu w wersji profesjonalnej mnie urzekł. Od dawna chciałam zobaczyć na żywo jak się konturuje twarz za pomocą 3 odcieni podkładów i Agnieszka bardzo zrozumiale to przedstawiła. Co więcej, sama to na sobie wykonałam :) A efekt mnie powalił. Za pomocą bronzera, rozśwetlacza i różu tego się nie dokona. Tę technikę będę napewno ćwiczyć.


Pani Agnieszka jest bardzo ciepłą osobą, Dla kazdej z nas miała czas, na każde nasze pytanie odpowiadała. Makijaże wykonywałyśmy same, ale gdy ktoś miał jakiś problem, np z kreską, Agnieszka chętnie pomagała. I przede wszystkim było widać że ma fach w rękach, że jest osobą doświadczoną w temacie makijażu i co najważniejsze - jej makijaże były dopracowane w każdym calu.


Jako że ja zawsze makijaż wykonuję bardzo wolno, dopieszczam każdy detal, na fotel fryzjerski zasiadłam jako ostatnia. Fryzjerka w kilka chwil wyczarowała na mojej głowie świetną fryzurę, byłam czarną Marylin Monroe :)) Ela, mimo młodego wieku, jest świetną fryzjerką. było nas tam osiem, każda z nas miała fryzurę dopasowaną, każda była inna. Jeżeli kiedykolwiek będziecie miały możliwość wybrania się do salonu Malinowa Od-Nowa, to polecam. Jedna z niewielu dobrych fryzjerek, które spotkałam na swojej drodze.



Okej.. makijaż jest, fryzura jest, kiecka założona... It's time for a party :))))


SESJA / FILMIK
Długo się szykowałam, dlatego też trafiłam na końcówkę sesję przed salonem. Dziewczyny się obcykały wcześniej, ledwo wyszłam i usłyszałam "wsiadaj na rower" :) taaa.. w szpilkach :D udało się :)))) niesamowite uczucie jak ledwo jedzie się na rowerze a z jednej strony Magda robiła zdjęcia, z drugiej strony Rafał kręcił film..  Było dużo śmiechu, naprawdę są to niesamowite wrażenia :)



NIESPODZIANKA
Po krótkiej sesji wsiadłyśmy do samochodu i zostałyśmy wywiezione do lasu! :P Naprawdę :) śmiechu było co nie miara, ale gdy ujrzałyśmy co dla nas zostało przygotowane, to było wielkie WOW. Na polanie rozłożony był kocyk, kosze piknikowe, pełno słodkości, szampan.. mhmmm ... i w tym wszystkim MY!



 Mimo upierdliwych komarów, które nie dawały o sobie zapomnieć bawiłyśmy się świetnie!
Stamtąd wyszły piękne ujęcia  - np w ogóle nie dano mi spokojnie zjeść truskawki, bo od razu było cykanie zdjęć :) I wyszło bezbłędnie:


Drugą niespodzianką, jaka na nas czekała, to limuzyna w stylu retro :) Pełne szaleństwo! Najpierw porobiliśmy zdjęcia, a później przejażdżka do Poznania. Osiem rozchichotanych babeczek, muza na full, szampan, przyjazne spojrzenia przechodniów i kierowców :D Było o nas głośno! :)



KOLACJA - NIESPODZIANKA
Udajemy się na Stary Rynek w Poznaniu. Nadal w strojach Pin Up. Miny przechodniów są bezcenne :)  Po wyczerpujących godzinach świetnej zabawy nadszedł czas na kolację. Ale nie w zwykłym lokalu, o nieee... W lokalu w stylu lat 50 - idealnie do nas pasował :) I tutaj także był czas na zdjęcia, przez okna zaglądali ludziki, nawet jeden pan wszedł do środka, podszedł do naszego stoliku i się zapytał, czy może zrobić nam zdjęcie :)))) Po wszamaniu dobrych pierogów wróciłyśmy do Hostelu, aby się odświeżyć, przebrać i udać się na tańce wywijance do klubu :)



IMPREZA W CUBA LIBRE
Prywatna loża, alkohol, latynoskie rytmy - tak się bawiłyśmy. Kolacja nas trochę rozleniwiła, czułyśmy się zmęczone, wybiła północ. Ale kilka łyków % postawiło mnie na nogi :) Z Agą i Beatą wytrwałyśmy do 4 :) ciągle się bawiąc :) Przyznam się, że po klubach nie chodzę, obawiałam się, że raczej zbyt dobrze tam czuć się nie będę, ale wyborowe (omen nomen :P ) towarzystwo sprawiło, że była to niezapomniana noc!


21.07.2013

Obudzenie się było dość trudne :) jednak po pobudce Agi, razem z Beatą o 9 wylazłyśmy z łóżek. Szybko się ogarnęłyśmy, aby udać się do pobliskiej knajpki na śniadanie. :) tak to bym mogła jadać codziennie :)
O 11 spod Hostelu odebrał nas Maciek i zawiózł do salonu Malinowa Od-Nowa, gdzie miało odbyć się szkolenie.


Takie typowe szkolenie to nie było, raczej zaznajomienie się z ofertą firmy, Maciek opowiedział o zabiegach, pokazał swój kuferek :) Na przykład dowiedziałam się ciekawej rzeczy, że żywotność rzęs to 3-4 miesiące. Oczywiście ich wymianie ulegają rzęska po rzęsce a nie wszystkie na raz, ale za 4 miesiące na pewno nie będzie się miało tych samych rzęs, co teraz. Później Kasia sześciu osobom podkręciła rzęsy. Muszę przyznać, że jest to profesjonalistka. Myśmy wysiały nad jej ramieniem, aby zobaczyć jak to się robi, a ona ze spokojem dokonywała zabiegu, przy tym dopowiadając na nasze pytania. A rzęsy dziewczynom wyszły fenomenalnie.! Też tak chciałam, ale niestety znowu odezwały się moje problemy z oczami, były czerwone, przekrwione, zapewne zapalenie spojówek - w takim wypadku nie mogłam mieć przeprowadzonego zabiegu. Jeżeli kiedykolwiek będziecie chciały podkręcić rzęsy, przedłużyć 1:1 i przez przypadek będziecie w Poznaniu, to udajcie się niezwłocznie do siedziby MaxLash do Kasi. Za niewielkie pieniądze, bo zabiegi nie są jakoś bardzo drogie, będziecie cieszyć się przez długi czas wspaniałymi rzęsami.



POWRÓT DO DOMU
Niestety to, co dobre, szybko się kończy. Trzeba było udać się do domu. Dzięki Maćkowi i całej ekipie MaxLash Professional mogłam spędzić magiczny weekend w Poznaniu, poznać wspaniałych ludzi, zapomnieć o otaczającym świecie i o problemach. Dziękuję Wam! Mam nadzieję, że jeszcze nie raz się spotkamy!

Zapraszam Was do polubienia strony MaxLash Professional London, co więcej za kilka dni wchodzi na rynek kosmetyk, który odmieni Wasze rzęsy. Ja już mam i testuję! I na pewno pokażę efekty.


I na koniec: FILMIK!!!! Tak się bawiłyśmy!!! Będzie jeszcze inny, ale to potem :)



Zajrzyjcie też na blogi dziewczyn:
Aga: http://agowepetitki.blogspot.com/
Beata: http://ewalucja.blogspot.com
Magda: http://maddzik.blogspot.com/
Magda: http://kosmetyczneopowiesci.blogspot.com/
Agata: http://april-station.blogspot.com/
Dominika: http://pannamarchewa.blogspot.com/
Monika: http://loveshopping91.blogspot.com/

Dziękuję Wam za świetnie spędzony czas! Jesteście boskie :****


Buziaki!!!





Czytaj dalej »

środa, 24 lipca 2013

Wyzwanie dla lasera Redukcja zmarszczek - gościnna recenzja L'oreal Revitalift Laser x3 krem + serum

9
hej :)

Dzisiaj na blogu po raz pierwszy recenzja gościnna - w roli recenzentki wystąpi moja siostra Agnieszka (l.34). Przez kilka tygodni używała ona kremu oraz serum z serii L'oreal Revitalift Laser x3. Jeżeli jesteście ciekawi jej odczuć, to zapraszam do dalszej lektury.



Opinię producenta o danych produktach mogłyście przeczytać w TYM poście, zatem przejdę od razu do recenzji.




KREM REVITALIFT LASER X3 GŁĘBOKA REGENERACJA ANTI-AGE NA DZIEŃ 


Szklany słoiczek jest zapakowany w kartonowe pudełeczko, podwójne Ważne jest, aby tutaj zaznaczyć, że w języku polskim jest tzw.  nakładka. Jak to Agnieszka stwierdziła - marnotrawstwo papieru, pieniędzy, bo na pewno wartość kosmetyku przez to wzrosła. Dodatkowo jest rozbieżność oznaczeń: na francuskim opakowanie produkt jest przeznaczony od 35 lat, natomiast na polskim opakowaniu że od 40 lat. Co więcej, na polskiej stronie L'oreal produkt jest skierowany dla osób po 40 roku życia.



Sam słoiczek prezentuje się bardzo elegancko, wykonany z czerwonego szkła, znajduje się tam tylko nazwa produktu. Reszta informacji jest zawarta na kartoniku. Warto wspomnieć, że sam krem chroni białe, plastikowe zabezpieczenie, co sądzę pozwala na dłuższe zachowanie właściwości kremu.



Konsystencja typowo kremowa, nie jest zbyt rzadka ani gęsta, nie spływa. Ładnie się rozprowadza, szybko się wchłania. Kolor jest raczej waniliowy.


Krem ma delikatny zapach, świeży, długo jest wyczuwalny, ale w żaden sposób nie drażni, ani nie przytłacza.

Po pierwszym kontakcie z kremem Agnieszka odczuła mega nawilżenie cery. Była ona świeża, wygładzona, miła w dotyku. Kosmetyk był używany w dzień.


Cena: ok 45 zł
Pojemność: 50ml




SERUM ANTI-AGE REVITALIFT LASER X3 REGENERACJA I SZYBKA WCHŁANIALNOŚĆ


Opakowanie tak jak w przypadku kremu, jest podwójne. w środku opis na kartoniku jest po francusku, natomiast nakładka w języku polskim. Poprzez pompkę wydobywa się produkt - nie zacina się, jeden "psik" starcza na rozsmarowanie serum na całą twarz.


Konsystencja, dość lekka, troszkę tłustawa, dobrze się rozprowadza, pozostawia początkowo kleiste uczucie, jednak po szybkim wchłonięciu zanika.


Kolor preparatu jest jasno różowy, z dorbinkami rozświetlającymi.

Zapach bardzo podobny do tego z kremu. Świeży, nie przytłaczający, nie duszący.

Po pierwszym stosowaniu Agnieszka zauważyła dobre nawilżenie. Cera była gładka, elastyczna, napięta,  odżywiona. Drobinki zawarte w serum nie są rozświetlające.

Cena: ok 45 zł
Pojemność: 30ml



Głównym działaniem kremu i serum z serii  REVITALIFT LASER X3 jest przede wszystkim redukcja zmarszczek. Agnieszka zauważyła, że zmarszczki się spłyciły, są mniej widoczne ! Nawilżenie jest ciągłe, przyjemne. Nie zauważyła zwężenia porów, jak to jest w opisie serum. Krem oraz serum nie zapchało cery Agnieszki, ani nie spowodowało reakcji alergicznej, a jest ona dość wybredna. Cera, po tych kilku tygodniach, była naprawdę w dobrym stanie - nawilżenie, gładkość, elastyczność, spłycenie zmarszczek.WOW. Na pewno spektakularne efekty byłyby zauważalne u dojrzalszych pań z bardziej widocznymi zmarszczkami.

Krem i serum działa. Stan cery się polepsza i przede wszystkim to widać. Może nie wszystkie obietnice producenta są spełnione (modelowaie konturu twarzy - raczej wpływu na grawitację nie mamy czy zwężenie porów) ale ten najważniejszy to tak: redukcja zmarszczek. Jeżeli chcecie się ich szybko pozbyć, to warto się zaopatrzyć w wyżej wymienione produkty. Już po kilku dniach widać efekty, natomiast po kilku tygodniach zmarszczki są zredukowane.


* * * KONKURS   KONKURS   KONKURS * * *

Jeżeli chciałybyście wypróbować serum L'oreal Revitalift Laser x3 lub sprawić prezent swoim mamom, to mam dla Was niespodziankę - biorąc udział w konkursie KLIK macie możliwość wygrania jednego z pięciu kosmetyków. Zadanie konkursowe jest prościutkie, każdy znajdzie dla siebie interesujące pytanie. Zachęcam do udziału.




Pozdrawiam :)

Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia