Jeżeli interesujecie się makijażem, to macie świadomość, jak ważne jest wykonturowanie twarzy. Nakładając podkład nasza twarz staje się płaska. Za pomocą bronzera jesteśmy w stanie nadać jej cienie i odpowiedni kształt, wyszczuplić, bądź pogrubić pewne elementy - w pewnym sensie optycznie oszukać. Ja bez broznera nie potrafię się obejść. Dlatego ważne jest, aby był on odpowiednio dobrany. Z założenia powinien być w neutralnym kolorze i przede wszystkim matowy. Natomiast wszelkie rozświetlacze mają za zadanie uwypuklić elementy naszej twarzy, sprawić, aby ona nie była matowa, bo przecież bez podkładu tak nie wyglądamy. Z założenia powinien on dawać lekki błysk i być bezdrobinkowy, dawać tylko rozświetlenie, nie kolor. Umiejętnie nałożony na kości policzkowe, środek czoła, wierzch nosa czy łuk kupidyna ust zmieni nasze oblicze. Oczywiście, nie każdemu będzie to pasować. Wszystko zależy od kondycji naszej cery oraz kształtu twarzy. Ale co tak naprawdę chcę powiedzieć - mimo, że wiele firm oferuje te produkty, to trudne jest znalezienie odpowiednich produktów dopasowanych do nas. Kobo Professional wyszło ze swoją propozycją:
Matowy,
brązujący puder w kamieniu nadaje skórze odcień naturalnej, zdrowej
opalenizny. Idealny do kreowania „cienia” na twarzy.Polecany do
konturowania, modelowania twarzy i ciała. cena: 19,99 zł
Puder
zapewnia rozświetloną i pełną blasku cerę. Delikatnie połyskuje tworząc
świetlisty, subtelny efekt na twarzy, szyi i dekolcie. Formuła
zawierająca olej marula odżywia skórę i sprawia, że staje się delikatna.
Trwały i bardzo wydajny. Cena: 19,99 zł
Nie będę pisała, że te produkty na pewno spełnią Wasze oczekiwania, powinniście same sprawdzić, czy taka konsynstencja, wykończenie i przede wszystkim kolor do Was pasuje. Ja postaram się jak najlepiej przybliżyć Wam te kosmetyki, abyście mogły spokojnie podjąć decyzję.
Zacznę od bronzera, czyli od matowego pudru do konturowania. Jeżeli masz ciemną karnację, lubisz się opalać, chodzisz na solarium, to zapomnij o tym produkcie. Nic nim nie uzyskasz. Najlepiej on się sprawdzi na bardzo jasnych cerach. Oczywiście można budować kolor. Jednak nie uzyska się nic ciemniejszego niż to co widać w opakowaniu. A kolor to jasno chłodny brąz, taki ziemisty, na skórze wygląda bardzo naturalnie. Polubiłam go, jednak na pewno nie mogę nosić go solo, jak inne ciemniejsze bronzery. Myślę, że przydałby się w kolekcji ciemniejszy kolor, mam nadzieję, że firma o tym pomyśli i pojawi się on w kolekcji. Konsystencja samego broznera jest bardzo przyjemna, lekko się pyli, jednak jest to do opanowania. Nie tworzy plam na skórze, łatwo się go aplikuje i rozciera.
Rozświetlacz jest dostępny w dwóch kolorach: Golden Light daje złoty, ciepły blask, natomiast Monnlight świetnie sprawdzi się u chłodnych typów urody. Jest bardzo dobrze zmielony i sprasowany, nie posiada żadnych dużych drobinek, brokatów. Nałożony na policzki wygląda jak tafla, bardzo naturalnie odbija światło. Wystarczy lekko musnąć obszary, które chcemy rozświetlić, umiar jest tutaj wskazany. Konsystencja jest dość pylista, dlatego należy przed aplikacją strzepać nadmiar pyłku z pędzla. Moje serce skradł chłodny odcień rozświetlacza. Mimo, że przy trądzikowych cerach nie jest wskazane używanie takich produktów, to u mnie wygląda on świetnie, nie podkreśla mych niedoskonałości.
Opakowania tych trzech produktów są identyczne. Wykonane są z dobrego i mocnego plastiku. Ciężko je się otwiera, nieraz mam wrażenie, że połamię sobie na nim paznokcie.
Udało mi się w miarę uchwycić efekt jaki można uzyskać za pomocą tych produktów. Użyłam tutaj bronzera oraz rozświetlacza Moonlight.
Mam nadzieję, że udało mi się dobrze przedstawić Wam te produkty. Teraz decyzja należy do Was, czy są one dla Was, czy nie ;)
Pozdrawiam :)
Czytaj dalej »